Pojęcie demokracji walczącej nie jest pojęciem zupełnie nowym. Ono jest obecne w doktrynie prawa co najmniej od czasu denazyfikacji - przyznał dziś Jan Grabiec, tłumacząc obecnego premiera z szokującej deklaracji. Zapowiedział też "działania nadzwyczajne".
Podczas zorganizowanej w Senacie konferencji „Drogi wyjścia z kryzysu konstytucyjnego”, premier Donald Tusk zaskoczył opinią publiczną nowym sformułowaniem „demokracji walczącej”. Ni mniej, ni więcej zapowiedział, że zamierza sięgać po działania niezgodne z prawem, zaspokajając tym samym najbardziej radykalny elektorat antyPiS.
O słowa szefa rządu zapytanow porannej rozmowie w Radiu Zet Jana Grabca, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
- Pojęcie demokracji walczącej nie jest pojęciem zupełnie nowym. Ono jest obecne w doktrynie prawa co najmniej od czasu denazyfikacji i całego procesu przywracania demokratycznego ustroju w Niemczech
- wskazał, bez wahania zestawiając rządy ostatnich lat z najczarniejszymi momentami niemieckiej historii.
Zaprzeczył natychmiast dopytywany, czy porównuje rządy Prawa i Sprawiedliwości do rządów NSDAP. Co więc porównuje?
- Porównuję sytuację prawną, w której złamane zostały standardy konstytucyjne, zostało to wprowadzone przepisami prawa, zgodnie z procedurami demokratycznymi początkowo, choć kompletnie wbrew zapisom konstytucji czy wartościom, jakie przyświecają demokracji - mówił.
Po tym Grabiec - wtórując premierowi - zapowiedział jawne łamanie prawa w nadchodzących tygodniach i miesiącach.
- Odwrócenie tego procesu wymaga sięgnięcia przez demokrację po działania nadzwyczajne, a nie standardowe, takie jak zapisane przestrzeganie procedur w ustawach
- zapowiedział.
Jak przekonywał, „w tych ustawach zapisane były przepisy, których przestrzeganie doprowadziło do wojny, ludobójstwa. To trzeba zmienić. Mamy przepisy, które doprowadziły do kompletnego chaosu w Polsce - to trzeba radykalnie zmienić”.