Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Cyrk i igrzyska. Karnkowski: Ci, którzy nie chcieli i nie mogli rozliczyć PRL, teraz mają więcej samozaparcia

Dwa tygodnie po wyborach w obozie jeszcze-opozycji i w jej zapleczu intelektualnym pojawia się coś w rodzaju niecierpliwości. Nie dość, że Andrzej Duda wciąż jest prezydentem, co da się jakoś wytłumaczyć konstytucją, to jeszcze z tego korzysta! Na tym jednak nie koniec, ponieważ Mateusz Morawiecki wciąż pozostaje premierem, a nawet jednym z dwóch kandydatów na premiera, posłowie IX kadencji nadal są posłami, a dziennikarze mediów publicznych nie zniknęli jeszcze z anten. Niecierpliwość ta podsuwa coraz dalej idące pomysły, z których dziś jeszcze możemy się pośmiać. Pytanie, jak wiele z nich spodoba się w przyszłości ewentualnej nowej zmianie i jak bardzo wczyta się ona w manifesty ideowe swoich przyjaciół z „Wyborczej” i Twittera.

Czterech liderów opozycji
fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Nie jest specjalnym zaskoczeniem, że gdy politycy zajęci są głównie sobą, przed szereg wyrywają się inne grupy zawodowe. Działacze opozycji zresztą o rozliczeniach wiele mówili w kampanii wyborczej i na pewno chętnie wrócą do tematu, dziś dla wprawy atakując przede wszystkim prezydenta. 

Skąd taka presja na prezydenta

O trudnej sytuacji Andrzeja Dudy pisałem w innym tekście, który w poprzedni weekend ukazał się na portalu Niezależna.pl. Kolejne dni sytuację zmieniły jedynie nieznacznie. Prezydent co prawda swojego obozu politycznego nie rozpieszcza (nominacja Marcina Mastalerka to dla Nowogrodzkiej raczej afront), nie znaczy to jednak, że zamierza ulegać opozycji. 

A ta zachowuje się dość specyficznie. Rozmowy ponoć przebiegły dobrze, ale poprzedzone zostały kilkoma agresywnymi komunikatami. Michał Kamiński prezydenta Dudę zwyczajnie obrażał, równocześnie strasząc go obcięciem finansowania, Włodzimierz Czarzasty odegrał w radiu scenkę postawienia prezydentowi ultimatum z Trybunałem Stanu w tle, a wraz z nimi TVN i cały chór ekspertów mówił o konstytucji i demokracji. 

Andrzej Duda natomiast od zawsze lubił zaznaczać swoją niezależność i podmiotowość, dotąd często kosztem Prawa i Sprawiedliwości, nie byłbym jednak pewien, czy tym razem finalnie opozycja nie spali sobie tego tematu. Symbolem tego przekazu może być okładka ostatniego numeru „Newsweeka”. Tygodnik kolejny raz odwołuje się do klasycznej figury „olbrzyma i zaplutego karła reakcji”, tym razem w roli olbrzyma stawiając prezydenta, któremu u nóg plącze się niewielki prezes PiS. 

Niektóre sygnały wskazują zresztą, że ten artykułowany naciskami na głowę państwa pośpiech ma jeszcze inny podtekst. Pewność tworzenia rządu może powstrzymać narastające wewnętrzne kłótnie, a może również ułatwić pierwsze cięcia po skrzydłach, które dla funkcjonowania tej zbyt szerokiej koalicji zdają się coraz bardziej niezbędne. Już w zeszłym tygodniu zwracałem uwagę na pierwsze różnice między koalicjantami, jednak pęknięcia zdają się pogłębiać. Nie opierałbym na tym przesadnej wiary w to, że do powstania szerokiej koalicji anty-PiS nie dojdzie, jednak nie ma co udawać, że jej początki w nowym rozdaniu są łatwe, jak tego wielu sympatyków oczekiwało i oczekuje nadal.

Rozbieżności programowe i tarcia personalne

Politycy lewicy, a raczej jej nieliberalnego skrzydła, coraz mocniej akcentują swoje przywiązanie do polityki społecznej lat 2015–2023, na co zapewne wpływ mają coraz mocniejsze postulaty i zapowiedzi liberałów, takie jak triumfalne zapowiedzi odebrania pracownikom handlu wolnych niedziel. Co więcej, w niektórych wypowiedziach słychać także brak zgody na zmniejszenie armii, a nawet porzucenie planu zbudowania Centralnego Portu Komunikacyjnego. 

Dlatego też w wypowiedziach niektórych co bardziej zapalczywych liberałów po krótkiej wyborczej przerwie młoda lewica zaczyna być wrogiem niewiele mniej obmierzłym niż samo PiS. Tomasz Lis w najnowszym felietonie pisze, że „jak kamienie w butach” odzywają się Biejat, Zandberg czy Sawicki. Pierwsza dwójka to politycy Razem, ostatni wymieniony to polityk ludowców z wiekiem coraz bardziej dryfujący na prawo. 

PSL w ostatnich dniach mocniej jeszcze, w sposób nawet dla mnie zaskakujący, podkreśla konserwatywne obyczajowo elementy swojego programu. Istotne jest również wymuszone przez prawicowe i publiczne media pojawienie się wreszcie w dyskusji tematu zmian w traktatach europejskich. Te idą bardzo daleko, a unijne elity i ich miejscowa emanacja robią wiele, by przekonać nas, że prace są na wstępnym etapie i zapewne finalnie nic z nich nie wyjdzie. 

Że jest to stara i wręcz doktrynalna metoda usypiania czujności społeczeństw UE, opowiadał przed kilku dniami na swoim kanale red. Maciej Kożuszek. Przedstawiciele opozycji zmuszeni są zabierać głos, przy czym ludowcy deklarują wprost, że zmian tych nie poprą, a pozostali albo tonują nastroje, albo kluczą, jednak entuzjastów za bardzo nie słychać. 

To kiepska wiadomość dla Donalda Tuska, niejedyna zresztą, zaczynają się bowiem tarcia personalne. W zeszłym tygodniu pojawiły się pierwsze kandydatury na ministrów, jednak problemem może okazać się Sejm, ponieważ marszałkowskie buławy w swym mniemaniu mają i Włodzimierz Czarzasty, i Szymon Hołownia. Z kolei pracami Senatu kierować ma ponoć Magdalena Biejat, co nie ucieszy zapewne Tomasza Grodzkiego…

Na kłopoty igrzyska rozliczeń

Wszystkie te zmartwienia publicystyka liberalna równoważy sobie wzywaniem do rozliczeń, a dziennikarze i sędziowie chcą oczyszczać swoje środowiska, ci drudzy już próbują też dyktować politykom ustawy. Nie brak chętnych do zwalniania kolegów z pracy, a w mediach nie brak chętnych, by zabawić się w znane ze stanu wojennego komisje weryfikacyjne

Jednak nie brakuje też wezwań do rozliczeń na dużo szerszą skalę. I o ile Marcin Matczak w „Wyborczej” próbuje wzywać do narodowego pojednania na wzór RPA (które, mam wrażenie, mocno sobie idealizuje), o tyle znany z serialu „Reset” były dyplomata z czasów zbliżenia z Rosją Jarosław Bratkiewicz w artykule polecanym przez samego Adama Michnika zbiera wszelkie możliwe obraźliwe kalki przez lata formułowane wobec tradycjonalistycznych Polaków, obecnie zagospodarowanych przez PiS, dodając do nich nowe barwne określenia w rodzaju „małpoludziej czeredy”.

„Populiści” są w najlepszym razie „ćwierćinteligentami”, zacofanymi, nieudacznymi i gnuśnymi, są wreszcie „rozjuszonymi koczkodanami”. Część czytelników to trochę oburza, jednak reszta odpór daje Matczakowi, który nazwany został już nawet „pisiorem”, ponieważ nie podoba mu się pieczona kaczka jako symbol dziękczynienia, proponowana wcześniej przez Janinę Ochojską. 

Na koniec tego przeglądu szaleństwa mniejszego i większego (na ogół jednak większego) wróćmy do Lisa. „(…) Nic nie unicestwia kwestii odpowiedzialności tzw. ludu PiS-owskiego za wieloletni koszmar rządów PiS, który nieomal doprowadził do pełnoskalowej narodowej tragedii i katastrofy. Jeśli obywatele mają prawa, to muszą mieć i obowiązki oraz ponosić odpowiedzialność. Ani rozbiory, ani rządy PiS same się nie stały. To dzieło części narodu, która to część przynajmniej moralną odpowiedzialność za to ponosi” – pisze były naczelny „Newsweeka” na dawnym Twitterze, pośrednio polemizując z Matczakiem, z którym w innym miejscu ścina się już wprost.

Wygląda na to, że ci, którzy nie chcieli i nie mogli rozliczyć PRL, tym razem mają dużo więcej samozaparcia. Jednak nastroje i oczekiwania niektórych były (i są) tak rozbudzone, że ludzie ci serio zdawali się wierzyć, że już 16 października nie zobaczą w TVP kojarzonych z „dobrą zmianą” dziennikarzy, a w kioskach prawicowych tytułów. 

Opozycja totalna stworzyć ma demokrację totalną, w której dostęp do życia publicznego i politycznego ma być ściśle reglamentowany. Dla targanej konfliktami koalicji może być to bardzo wygodne, ponieważ najtwardszy liberalny elektorat oczekuje igrzysk i… odebrania chleba, a chyba tylko tyle nowa władza faktycznie będzie w stanie zaoferować. 

Krzysztof Karnkowski
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

#opozycja

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Krzysztof Karnkowski
Wczytuję ocenę...
Wideo