- Te środki nie popłyną z dnia na dzień, będą wypłacane w ramach informowania Komisji Europejskiej o kamieniach milowych - powiedział na antenie Telewizji Republika o pieniądzach z KPO dla Polski europoseł Lewicy Marek Balt. W programie red. Miłosza Kłeczka politycy wskazywali, że ogłoszenie przez szefową Komisji Europejskiej odblokowania środków było "teatrem" a część z wymagań unijnego organu nie zostanie spełniona, dopóki prezydentem jest Andrzej Duda.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała w piątek, że w przyszłym tygodniu "zapadną dwie decyzję ws. funduszy europejskich, które są zablokowane dla Polski". Przekazała, że to 137 miliardów euro dla Polski z Funduszu Odbudowy oraz z Funduszu Spójności. Sejmowa większość, z premierem Donaldem Tuskiem na czele, ogłosiła ogromny sukces. Jak wynika z porannej rozmowy na antenie Telewizji Republika, do odkorkowania szampanów jeszcze daleko, a koszty dla Polski będą ogromne.
Europoseł Lewicy Marek Balt został zapytany przez red. Miłosza Kłeczka, co takiego się wydarzyło, iż Komisja Europejska zmieniła zdanie i uznała, że praworządność w Polsce została przywrócona. Był dopytywany, jakie reformy przeprowadziła koalicja rządząca, aby spełnić ogłoszone wcześniej kamienie milowe. W odpowiedzi stwierdził jedynie, że złożone zostały projekty ustaw. Oznajmił też, że unijne środki nie popłyną do Polski zbyt szybko.
"Te środki zostaną odblokowane w najbliższych miesiącach, ale też czekają urzędnicy Unii Europejskiej właśnie na wdrożenie ustaw. Przecież to nie jest tak, że te środki od razu zostaną przelane w kwocie 600 mld zł na konto polskie, tylko one będą sukcesywnie uruchamiane - w mojej ocenie - w ramach informowania Komisji Europejskiej o kamieniach milowych"
W słowo weszła ma europoseł PiS Anna Zalewska, która oznajmiła, iż wypowiedź polityka Lewicy wskazuje, że szefowa KE dała Polakom puste obietnice. - Pan europoseł potwierdza, że był to po prostu teatr na okoliczność tego, co dzieje się teraz na polsko-ukraińskiej granicy. Tak, to był teatr i gra z Polakami, dlatego, że rzeczywiście nie ma żadnych terminów, żadnych dat - podkreśliła.
- Kamieniem milowym było to, żeby Donald Tusk był premierem. Dla Unijczyków jest to kamień milowy, dla Polaków kamień u szyi - skomentował poseł Suwerennej Polski Jan Kanthak. Oznajmił, że cała sytuacja z KPO wygląda, jak wzięcie kredytu, spłacanie rat, ale bez otrzymania środków. - Teraz ci ludzie, którzy cały czas blokowali nam należne pieniądze, które są swojego rodzaju kredytem, który będziemy spłacali przez lata, uznają za jakiś święty Graal, że oni nam go teraz wręczę, a my mamy im całować rączki, a pan Bodnar jeździ do Brukseli, jak w czasach PRL-u w Polsce, gdy politycy PZPR jeździli do Moskwy konsultować, jak mają sprawy w Polsce przebiegać - stwierdził Kanthak. - Czy my jesteśmy suwerennym krajem? - pytał.
"Jestem członkiem komisji sprawiedliwości i od początku pracy tej komisji nie przeprowadzono procesu legislacyjnego żadnej ustawy zmieniającej cokolwiek w wymiarze sprawiedliwości"