Tylko z bardzo silnym sojuszem, takim jak NATO i Donaldem Trumpem, jako prezydentem USA, można chronić wolny świat przed rosyjskim imperializmem; potrzeba więcej Europy w USA i więcej USA w Europie - ocenił prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla amerykańskiego dziennika "Washington Post".
W opublikowanej w środę rozmowie prezydent mówił też m.in. o konieczności dalszej pomocy dla Ukrainy.
Andrzej Duda nie odpowiedział jednoznacznie na pytanie, czy Ukraina powinna zostać członkiem NATO.
"Jeśli ktoś twierdzi, że Rosja nie jest w stanie pokonać Ukrainy, to pragnę sprostować takie twierdzenie - jest w stanie. Nie pokona jej, jeśli (my) nie pomożemy Ukrainie. Ta pomoc jest niezbędna" - podkreślił prezydent.
W jego ocenie potrzebą chwili jest znalezienie sposobu na to, jak chronić wolny świat przed rosyjskim imperializmem. Można to uczynić "tylko za pomocą bardzo skutecznego i bardzo silnego sojuszu, takiego jak NATO. I jest to sojusz z Donaldem Trumpem, z prezydentem takim, jak Donald Trump" - podkreślił Duda.
Prezydent zwrócił uwagę, że celem walki z rosyjskim imperializmem nie powinno być zwycięstwo nad Kremlem rozumiane w sensie dosłownym, ale uniemożliwienie mu dalszej agresji.
"Nie chodzi o to, by pokonać Rosję, co dla wielu osób jest tożsame z paradą na Placu Czerwonym w Moskwie. Chodzi o to, by uniemożliwić Rosji zwycięstwo"
- oświadczył polski przywódca.
Pytany o przyszłość Ukrainy, Duda zwrócił uwagę, że dalsze amerykańskie wsparcie dla Kijowa leży w żywotnym interesie Waszyngtonu.
"Zasoby naturalne na Ukrainie byłyby bardzo potrzebne Stanom Zjednoczonym i warto byłoby mieć kontrolę nad tymi zasobami" - podkreślił prezydent. Wyraził zarazem opinię, że USA pod rządami Trumpa powinny dalej pomagać Ukrainie.
Odnosząc się do przyszłych relacji między Europą i USA, Duda wyjaśnił, że hasło z najbliższego otoczenia Trumpa "Uczyńmy Europę znowu wielką" ("Make Europe Great Again") rozumie jako zacieśnienie transatlantyckiej współpracy gospodarczej.
"Więcej Europy w Stanach Zjednoczonych i więcej Stanów Zjednoczonych w Europie"
- podkreślił polski prezydent.
Prezydent Duda wyraził też opinię, że postać Trumpa wywołuje tak liczne kontrowersje, głównie w Europie, z powodu zupełnie innego podejścia do polityki i języka, którym posługuje się prezydent USA, a którego nie stosują politycy w Europie, zwłaszcza w UE.
"Stąd bierze się swoiste napięcie (w dwustronnych relacjach - PAP), szczególnie dostrzegalne tu, w Europie" - podkreślił polski przywódca i dał do zrozumienia, że język Trumpa, wywodzący się ze świata biznesu, jest wolny od charakterystycznej dla UE "nowomowy".
W tym kontekście Duda przywołał rozmowę Trumpa z byłą kanclerz Niemiec, Angelą Merkel, z czasu pierwszej kadencji prezydenta USA. Chodziło o nierówne traktowanie przez UE amerykańskiej branży motoryzacyjnej. Według relacji polskiego przywódcy Trump miał zaproponować szefowej niemieckiego rządu, by przerwali rozmowę telefoniczną, wyszli z budynków i przez pół godziny spacerowali po ulicy, licząc samochody: Merkel - amerykańskie marki, a Trump - europejskie, szczególnie niemieckie. Po pół godziny mieli wrócić do rozmowy i podzielić się wynikami takiego "eksperymentu".
"To pokazuje, jak prezydent Trump wyjaśnia te skomplikowane rzeczy. (...). Każdy może zrozumieć tę bardzo prostą zależność, dlaczego amerykański przemysł samochodowy jest tak słabo reprezentowany w Europie" - powiedział Duda.
Polski przywódca dodał, że cechą osobowości Trumpa, która zrobiła na nim największe wrażenie, są jego zapał i żywotność. "Ilekroć się z nim spotykałem, (...) uderzała mnie jego energia, witalność, których – jak sądzę – może mu pozazdrościć wielu nawet znacznie młodszych. To się czuje, przebywając w jego obecności. Ten człowiek tryska energią" – podkreślił Duda.