W ostatnich dniach głosowania w Sejmie były tego widocznym znakiem, wyraźnie pokazała się w Polsce partia Łukaszenki i Putina. Z wielką determinacją politycy tego stronnictwa realizują scenariusz niewątpliwie napisany cyrylicą – wystarczy zajrzeć do rosyjskiej prasy.
Nienawiść do własnego rządu i państwa popycha polityków Platformy do kibicowania Łukaszence i Putinowi w walce z Polską. Nikt, kto obiektywnie ocenia ostatnie wydarzenia, nie ma wątpliwości, że śmierć ludzi próbujących przedrzeć się przez białorusko-polską granicę obciąża reżim Łukaszenki. Nikt też nie ma wątpliwości, że reżim ten dopuszcza kolejne takie ofiary. To bezwzględna walka z Polską, która ma być realizowana także przez polską armię Putina i Łukaszenki. Widzieliśmy ją w Sejmie, widzimy w platformerskich, postkomunistycznych mediach. Polsce będzie trudniej mierzyć się z tym kryzysem niż np. Litwie, która takiej wewnętrznej V kolumny nie ma. Podobnie jak po Smoleńsku, tak teraz Tusk i jego podwładni z partii mogą być określani w rosyjskiej prasie „naszymi ludźmi w Warszawie”. Jeśli chodzi o interesy Putina, spisują się na medal. Który to już raz w polskiej historii słyszymy to straszne pobrzękiwanie ruskich medali?