Przy takich kryzysach, jak ten sprowokowany przez działającą pod patronatem Kremla Białoruś, a konkretnie dyktatora nią rządzącego i jego służby, z próbą nielegalnego przekroczenia polskiej granicy, widać jak na dłoni strefę wpływów Moskwy.
Ta prowokacja, z którą mamy dziś do czynienia, przebiega według scenariusza napisanego cyrylicą, ma też wsparcie polityków i środowisk medialnych, które najwyraźniej umieją czytać w tym alfabecie. Trudno bowiem potraktować działania polityków Platformy Obywatelskiej i związanych z nimi mediów inaczej niż wypełnianie roli przewidzianej dla nich w tym właśnie scenariuszu. Grają tak, jak tego oczekują Alaksandr Łukaszenka i Władimir Putin. Stwierdzenie, że to wpisywanie się w haniebną tradycję targowicy, jest już banałem. Jednak to bardzo poważny sygnał alarmowy dla Polaków, który pokazuje, że gdy ze strony Rosji zaczynają się prowokacje na serio, na znakomitą część opozycji polscy obywatele nie mogą liczyć. W 2014 r. Putin na Ukrainie potrzebował „zielonych ludzików”, w 2021 r. w Polsce jak na razie korzysta z powodzeniem z zasobów totalnej opozycji. Parlamentarzyści, eksperci, prawnicy, publicyści – przyglądajmy im się i pamiętajmy nazwiska.