KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

Zbrodniczy mit założycielski

Wiek XIX był czasem, gdy wiele narodów europejskich odbudowywało, redefiniowało lub wręcz tworzyło swoją tożsamość narodową. Procesy te były reakcją na dominujący wówczas model uprawiania polityki, w którym państwa imperialne uzurpowały sobie prawo do decydowania o losach mniejszych państw i narodów.

Jednocześnie myśl europejska weszła w okres pesymizmu. Potężne ruchy antychrześcijańskie – a zwłaszcza antykatolickie – zaprzeczały funkcjonującym od tysiącleci systemom wartości opartym na moralności i etyce, negowały absolutne znaczenie dobra, pozbawiały człowieka oparcia w transcendencji. 

Marksizm redukował człowieka do roli nieznaczącego komponentu mas społecznych, freudyzm zaś widział go jako obiekt rządzony pierwotnymi popędami. Upływ lat mijających od rewolucji francuskiej oswoił Europejczyków z myślą, że państwo – które przecież powołano do istnienia w celu obrony słabszych przed silniejszymi – ma prawo mordować własnych obywateli w imię ideologii. 

Do tego doszły maltuzjanizm i powiązany z nim darwinizm społeczny uznające przemoc za prawo silniejszych narodów. Wiek XIX nazywany wiekiem nacjonalizmów przeszedł w wiek XX, w którym niektóre z nacjonalizmów przerodziły się w szowinizmy, koncepcje imperialne zaś dały początek ideologiom totalitarnym. W takim otoczeniu filozoficznym i społecznym pojawiła się ukraińska myśl narodowa i państwowa.

Mity początku i mity celu

Wszystkie grupy społeczne potrzebują mitów. Tworzyły je szczepy, plemiona, potem coraz bardziej złożone społeczności osiągające kolejne etapy rozwoju form ustrojowych oraz społecznych. Mity założycielskie, zwane również mitami początku lub genetycznymi, służyły wielu celom. Na pierwszym planie mity początku dawały odpowiedź na pytanie: „skąd się wzięliśmy tu i teraz?”, dostarczały wzorców osobowych i paradygmatów postępowania. 

Lecz najważniejszą kwestią rozstrzyganą przez mity było objawianie celu istnienia grupy, przedstawianie jej roli w dziejach. Mity ulegają aktualizacji: na różnych etapach dziejów społeczności stare odpowiedzi przestają wystarczać, dawne cele zostają wypełnione lub z tych czy innych przyczyn muszą zostać zmienione. Aktualizacja mitów jest niezbędna, by grupy społeczne i narody rozumiały znaczenie i ważność własnych wysiłków oraz przedsięwzięć w kontekście celów i służących im środków.

Polskie mity celu 

Przyjrzyjmy się mitom polskim. W pierwszym okresie dziejów celem istnienia narodu i państwa polskiego było stawianie tamy naporowi zbrojnemu niemieckiemu na ziemie słowiańskie. Kulminacją tej misji była oczywiście bitwa pod Grunwaldem. W wiekach następnych wektor się odwrócił: zaczęliśmy stawiać się w roli przedmurza cywilizacyjnego Europy w obliczu zagrożenia ze Wschodu, ze strony islamu, a zwłaszcza Porty Ottomańskiej. Mit przedmurza miał też wersje i odmiany: broniliśmy także katolicyzmu – wtedy, gdy stawialiśmy czoła protestanckiej Szwecji i prawosławnej Moskwie. 

Wiek XIX to dwa inne mity: dający siłę przetrwania w dobie rozbiorów mit Konstytucji 3 maja, unikatowego i oryginalnego osiągnięcia Polaków, których propaganda państw ościennych chętnie osadzała w roli warchołów i anarchistów. Mit konstytucyjny – wręcz sakralizujący wysiłek przodków i dorobek przeszłości – był podstawą mitu drugiego, mitu formułującego zobowiązania na przyszłość: każda generacja Polaków winna ofiarować swą krew w walce o przywrócenie niepodległości i suwerenności. Te mity wykorzystywane umiejętnie przez środowiska PPS i ND doprowadziły do rozszerzenia się szlachecko-inteligenckich postaw patriotycznych na szersze kręgi społeczne, co faktycznie doprowadziło do odzyskania niepodległości w latach 1914–1921. 

Okres II Rzeczypospolitej to z kolei aktualizacja mitu pracy organicznej, czyli konieczności ewolucyjnego i edukacyjnego wzmacniania postaw narodowych i propaństwowych. To koncepcja „ideologii czynu” Piłsudskiego: czyn ten od zbrojnego miał przejść w ekonomiczny. Wyrażało mit ten powiedzenie Marszałka pojawiające się wówczas mocno w sferze edukacji szkolnej: „Idą czasy, których znamieniem będzie wyścig pracy, jak przedtem był wyścig żelaza, jak przedtem był wyścig krwi”. Następne lata przyniosły kolejne mity: Powstania Warszawskiego i zbrodni katyńskiej. Wzmacniały one wolę oporu wobec komunistycznego zniewolenia w okresie Polski Ludowej, stanowiąc wołanie o naprawę niesprawiedliwości i rezerwuar wzorców osobowych.

Mity narodowe mogą mieć – i najczęściej mają – związek z faktograficznymi dziejami narodu, lecz nie są historią w rozumieniu metodologicznym. Mity nie muszą mówić prawdy – mity mają krzepić ducha, wzmacniać pożądane postawy społeczne, integrować grupę wokół wspólnych wartości przeszłych, teraźniejszych i przyszłych, dostarczać wzorów osobowych, tak indywidualnych, jak i społecznych.

Zatruty ukraiński mit narodowy

Wróćmy do ukraińskiej mitologii narodowej. Od kilkunastu lat jej forma i komponenty budzą niepokój Polaków. Przyczyną jest oczywiście oparcie współczesnego ukraińskiego mitu narodowego na ludziach, których w Polsce identyfikujemy jako ideologów, teoretyków i wykonawców ludobójstwa dokonanego w latach 1943–1945 na około stu tysiącach naszych rodaków zamieszkujących Wołyń, Małopolskę Wschodnią i Lubelszczyznę.  

W 1929 r. Stepan Łenkawski napisał dla tworzonej właśnie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów „Dziesięcioro przykazań ukraińskiego nacjonalisty”. Oto jego fragmenty: „7. Nie zawahasz się spełnić największej zbrodni, kiedy tego wymaga dobro sprawy; 8. Nienawiścią oraz podstępem będziesz przyjmował wrogów Twego Narodu; 10. Będziesz dążył do rozszerzenia siły, sławy, bogactwa i obszaru państwa ukraińskiego nawet drogą ujarzmienia cudzoziemców”. 

W tych złowrogich zaleceniach konkretyzowała się idea przyszłego ukraińskiego państwa, którą rozwinął parę lat później Mychajło Kołodzinskiyj (szef pionu wojskowego OUN), pisząc: „Mając na celu wolne państwo ukraińskie, idźmy doń wszystkimi środkami i wszystkimi szlakami. Nie wstydźmy się mordów, grabieży i podpaleń. W walce nie ma etyki”. 

Łatwo dostrzec w tych słowach sposób myślenia, który legł u podstaw niemieckiej ideologii rasistowskiej ujmowanej w haśle „Blut und Boden” – „Krew i ziemia”. Ideologia OUN również zakładała oczyszczenie z „obcych elementów” zarówno krwi, jak i ziemi przyszłego państwa ukraińskiego. OUN za wrogów Ukrainy uznawał te nacje i państwa, które zajmowały ziemie uznane za ukraińskie: Polaków, Węgrów i Związek Sowiecki. Tradycyjnie wrogość Ukraińców skierowana była również przeciwko Żydom. 

Kat Wołynia

Głównym wykonawcą „oczyszczuwalnoji akcji wid rasowych worohiw” stał się Dmytro Klaczkiwski, członek Prowidu OUN, dowódca Ukraińskiej Powstańczej Armii na Wołyniu. Dmytro Klaczkiwski „Kłym Sawur” na przełomie 1942 i 1943 r. rozpoczął przygotowania do realizacji planu Kołodzinskiego: wzniecenia antypolskiej rebelii chłopskiej, kontrolowanej przez zorganizowane sotnie UPA. 

To Klaczkiwski wydał rozkaz wymordowania mieszkańców polskiej wsi Parośle. Wykonała go sotnia Hryhorija Perehijniaka, zabijając 9 lutego 1943 r. 173 osoby – Polaków powiązano i zarąbano siekierami. W marcu szeregi UPA zasiliło kilka tysięcy ukraińskich policjantów służących dotychczas Niemcom. Wyszkoleni, uzbrojeni, zaprawieni w mordowaniu Żydów. Zgodnie z planem „Kłyma Sawura” dowódcy UPA organizowali wspomagające ataki bandy chłopskie: Polacy mieli myśleć, że zaplanowane przez OUN ludobójstwo jest spontanicznym powstaniem, i wynieść się „za San”. 

Mimo że do czerwca UPA i czerń chłopska wymordowały około 10 tys. Polaków, „Kłym Sawur” uznał tę liczbę za wysoce niezadowalającą i zaplanował potężne uderzenie wszystkimi siłami obejmujące zasięgiem cały Wołyń. Najpierw jednak zmontował propagandowe kłamstwo: w czerwcowej odezwie ogłosił, że „polska policja” pacyfikuje ukraińskie wsie, że Polacy wespół z Niemcami dokonują rzezi i okrutnie katują Ukraińców. Zapowiedział odwet, za który odpowiedzialność spadnie „…tylko i wyłącznie na te kręgi, które zaprowadziły polską politykę wyzwoleńczą do antyukraińskiego obozu imperializmu moskiewskiego i niemieckiego”. 

Rozpoczęcie akcji wyznaczył Klaczkiwski na niedzielę 11 lipca. Tego i następnego dnia banderowcy zaatakowali 125 polskich wsi, 99 z nich przestało istnieć. W lipcowych rzeziach Ukraińcy zamordowali co najmniej 10 527 osób. Byli wśród nich i Ukraińcy: ci, którzy odmawiali upowcom zabicia własnych współmałżonków, rodziców i dzieci w celu „oczyszczenia krwi”. 

Mordy trwały w następnych miesiącach: w sierpniu Ukraińcy zamordowali co najmniej 8298 osób. W samej Woli Ostrowieckiej zginęło 600 Polaków. We wrześniu banderowcy zabili co najmniej 1167 osób. Jesienią na Wołyniu nie było już polskich wsi do wymordowania.

Dmytro Klaczkiwski zginął 12 lutego 1945 r. z rąk funkcjonariuszy grupy operacyjnej NKWD. W tym czasie cała Ukraina została już opanowana przez wojska sowieckie. Pozostałe oddziały UPA bądź wycofały się na zachód, na terytorium Polski Ludowej, bądź prowadziły walkę partyzancką z siłami sowieckimi.

Wybór między Petlurą a Banderą

Uzyskawszy suwerenność państwową, Ukraińcy w sposób naturalny i zrozumiały rozpoczęli przyspieszony proces tworzenia własnych mitów, których potrzebę posiadania wzmacniała wieloetniczna struktura nowego państwa. Warto zwrócić uwagę, że do skutecznego działania – czyli konsolidującej opowieści o chwalebnych początkach i zaszczytnych celach istnienia wspólnoty – nie wystarcza jeden czy dwa mity. Złożona materia rzeczywistości społecznej wymaga kompleksu mitycznego pozwalającego uzyskać efekt redundancji, czyli wzajemnego oddziaływania i wzmacniania się.  

Praktycznie jedynym okresem historii Ukrainy, do którego mogli sięgnąć twórcy narodowej mitologii ukraińskiej, były lata 1917–1921, w sferze idei zaś były to koncepcje państwowo-narodowe Symeona Petlury oraz narodowa Romana Suchewycza i Stepana Bandery. 

Ta pierwsza – z punktu widzenia pragmatyki propagandowej – była słabsza, mniej atrakcyjna, bo historycznie rzecz ujmując, ataman Petlura przegrał, a ponadto walczył u boku Polaków, wrogów – Lachów. Czyn drugi, czyli walka OUN/UPA, również zakończył się klęską, ale po zawziętym i nieustępliwym boju z przeważającymi siłami wrogów, a więc pozostawił po sobie gotowe do wykorzystania w mitologii narodowej elementy mogące konsolidować naród w obliczu ponownego zagrożenia ze strony Rosji.

Prawda i nowy mit przedmurza

Co powinna robić Polska? Z pewnością nie możemy relatywizować tragedii męczeńskiej śmierci 100 tys. naszych rodaków. Upominanie się o prawdę w cywilizacji chrześcijańskiej oznacza upominanie się o wyznanie przez sprawcę jego winy, wzbudzenie żalu i chęci zadośćuczynienia. To są warunki niezbędne do przebaczenia i pojednania. 

Są oczywiście mity zbudowane na kłamstwie. Ale mogą one funkcjonować jedynie w warunkach odizolowania od świata znającego prawdę. A wydarzenia ostatnich 500 dni pokazały, że jedynym sposobem przetrwania Ukrainy jako państwa suwerennego jest sojusz – nie tylko militarny, ale i kulturowy – z Polską i państwami wolnego świata. Możemy pomóc Ukrainie stworzyć jej własny – ale i europejski – mit przedmurza, bez problemu znajdziemy wspólne punkty odniesienia – a powinien nim być obok współpracy Piłsudskiego i Petlury (historia właśnie przyznaje im rację) wspaniały, wspólny czyn Chocimia z roku 1621: bez wsparcia Kozaków armia polska uległaby przewadze tureckiej. 

Wciąż mamy szansę budowy wspólnego przedmurza cywilizacji wartości: w oparciu o wały Chocimia, o kartę ugody hadziackiej, o wspólną wyprawę w celu wyzwolenia Kijowa, o obronę Zamościa, o stworzenie domów dla setek tysięcy ukraińskich kobiet i dzieci. 

Do tego wszystkiego jednak potrzebna jest prawda o straszliwych wydarzeniach z roku 1943 i layt następnych.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Tomasz Panfil