Komisja do spraw badania rosyjskich wpływów w polskiej polityce to narzędzie, które PiS do rąk włożyła sama PO, zgłaszając z hukiem ten właśnie pomysł. Dziś politycy opozycji są przeciw, uważając badanie postsowieckiej agentury za pretekst do niszczenia przeciwników władzy.
Wszystko przez to, że komisja badać ma nie tylko ostatnie lata, lecz również okres rządów koalicji PO-PSL, w którym zapewne działo się dużo więcej ciekawych rzeczy. Co więcej, ma również narzędzia, by osobom mającym swoje na sumieniu mocno ograniczyć publiczne aktywności. Ten sprzeciw brzmi jak przyznanie się do winy. Mało kto pamięta już, że ponad rok temu politycy opozycji ochoczo badać chcieli przypadki inwigilacji polityków. Tamta komisja nie powstała, choć była dla niej większość w Sejmie. Czyżby dlatego, że po drodze do jej zadań ktoś mógłby również dopisać lata 2007–2015?