Żądza korony pcha do działań wszelkich. Ach, jak cudownie to Szekspir w „Makbecie” opisał.
Dobrze się stało, że w mediach krążyć zaczęło nagranie z siedleckiego spotkania Donalda Tuska. Dobrze, bo po raz kolejny jawne staje się to, co i tak dobrze wiemy od dawna: Platforma Obywatelska to partia, którą wspierają ludzie dawnego reżimu, a ona wspiera ich. Razem jadą na jednym wózku. Pan Jan z SB, żałujący i mówiący do Donalda Tuska: „trzy razy przegraliśmy”, w sedno trafił, używając formuły: „My”. „My” – czyli kto? „My”, czyli partia, czy też „my – funkcjonariusze”? Właściwie wszystko jedno… Cóż się zresztą dziwić panu Janowi – PiS obciął emerytury, a PO być może je przywróci. Zaś PO obieca wszystko każdemu i każdego zbałamuci, żeby tylko dopaść do władzy. Żądza korony pcha do działań wszelkich. Ach, jak cudownie to Szekspir w „Makbecie” opisał. Żądza korony, która powoduje, że człowiek wyzbywa się moralnych hamulców, przestaje mu działać sumienie lub też działa, ale w sposób zakłamany i zmanipulowany. Jedno powoduje drugie, jedna zbrodnia pcha ku kolejnej. Byle tylko zostać królem… A nie da się „zmyć” tego, co się stało. Lady Makbet obsesyjnie usiłuje umyć ręce, jakby w nadziei, że jeśli je wyszoruje, jeśli zejdą z nich ślady krwi, to zbrodnia zacznie „płowieć”, po prostu zniknie. A jednak nie – umyciem rąk nie doprowadza się do odpuszczenia win. Potrzeba uderzenia się w pierś. Potrzeba pokuty, zadośćuczynienia. Osunięcia się na kolana. Poproszenia Boga o to, by się ulitował, by odpuścił grzechy. Wtedy dopiero dzieje się cud oczyszczenia. Tymczasem ten, kto krzywdził, ma się za „skrzywdzonego”. Ten, który stał wśród krzywdzących, teraz uważa, iż to jego skrzywdzono, odbierając mu pieniądze. Przecież nawet rąk nie próbował obmyć, nawet głowy popiołem nie posypał… Ale gdy są tacy, którzy się za nim ujmą, którzy mu pomogą, a wręcz żywot polepszą (jak obiecują), to czemuż ma hardo nie żądać dla siebie więcej? I więcej?