10 kwietnia 2010 r. Sikorski od razu podawał wygodną dla Rosji wersję zdarzeń i tak zostało już do dziś. Jego ostatnie słowa uderzają w polską rację stanu i relacje z Ukrainą, lecz dla kolegów z Platformy ważniejsze jest, że biją – na oślep – w PiS. Wiarygodność Polski, bezpieczeństwo Ukrainy? Cóż, to cena, którą za wygraną z PiS Radosław Sikorski czy powtarzający za nim Jan Vincent Rostowski, czy Artur Łącki (ta lista na pewno się wydłuży) są gotowi zapłacić. Nie ze swojej kieszeni przecież.
Za każdą cenę
Rosyjskie narracje Radosław Sikorski sufluje nie od dziś i nie od wczoraj. Biografią antykomunistycznego awanturnika, reportera z Afganistanu z brytyjskim paszportem oczarował w swoim czasie i prawicę, będąc jedną z większych, a może największą porażką kadrową i towarzyską. Jednak już w 2007 r. prezydent Lech Kaczyński próbował, bez skutku, chronić przed nim MSZ.