O połączeniu Orlenu i Lotosu (wcześniej Rafinerii Gdańskiej), dwóch narodowych koncernów naftowych, i wynikających z tego zyskach, mówiło się już od dawna. Najbliżej do realizacji tego planu było niespełna 20 lat temu za rządów SLD. Do takiego projektu przekonywał miliarder Jan Kulczyk, największy prywatny akcjonariusz płockiego koncernu.
Jego realizację przekreśliła orlenowska komisja śledcza, która poważnie osłabiła Kulczyka i jego interesy. W ostatniej rozmowie, tuż przed śmiercią, do książki, jaką napisałem z Cezarym Bielakowskim, tłumaczył, że rękę do tego przyłożyli Rosjanie, wykorzystawszy niektórych polskich polityków. Dziś fuzja jest wcielana w życie. To nie w smak Rosjanom. Nawet mimo decyzji Komisji Europejskiej o wcześniejszej konieczności sprzedaży części Lotosu. Współpraca w tym zakresie m.in. z Saudi Aramco ma zagwarantować Polsce wieloletnie dostawy surowca, wypierając tym samym rosyjski surowiec. Zmieni to poważnie układ sił w Europie Środkowo-Wschodniej, uniezależniając nas od Moskwy.