Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Współczujmy Wałęsie

W ostatnich dniach stała się rzecz niemożliwa. Moja pogarda dla Lecha Wałęsy jeszcze wzrosła. Najpierw jego plugawe odzywki w kontekście procesu z Jarosławem Kaczyńskim. Potem hucpa z pogrzebem Busha.

Wpierw błagania o podrzutkę samolotem do Stanów Zjednoczonych, a następnie makabryczne szopki (zważywszy, że tłem była śmierć człowieka, dodatkowo wielkiego przyjaciela Polski) i pajacowanie z koszulką. Czy można upaść niżej? Poza tym Wałęsa po raz kolejny nie tylko sam się zbłaźnił, ale przez niego zbłaźnił się także nasz kraj na oczach całego świata. Rozmawiałem niedawno z kolegą z USA z kręgów konserwatywnych. U nich opinia jest jedna i powszechna – potworna żenada. Pogrzeb to nie miejsce na takie hucpy. A tu się okazuje, że Polacy są sto lat za cywilizacją i tych prostych prawd nie pojmują. I wtedy przyszło pierwsze olśnienie. Bo czy naprawdę ta sytuacja to wina Lecha Wałęsy? Nie do końca. W głównej części odpowiedzialna za to jest ta banda, która codziennie mu tłumaczy, że każdy kretynizm, każde chamstwo, każde zbydlęcenie jest akceptowalne, jeśli jego celem jest uderzenie w Kaczyńskiego. To przez nich ten wstyd. Wtedy, myśląc o tym, przypomniałem sobie, jak cały salon Michnika i Platformy jeszcze w latach 90. pluł na Wałęsę. O jakie straszne rzeczy był oskarżany i jak wyzywany. Ale wtedy pojawił się Bolek i Wałęsa został idolem salonu. Tyle że łaska tego środowiska nie jest wieczna, co rozumie nasz były prezydent. Jasne, Wałęsa, delikatnie rzecz ujmując, to żaden tytan intelektu. Ale cwany jest i swoje wie. Wie też, że wystarczy jedna okładka „GW” oraz jeden materiał Faktów i wszyscy ci, którzy dziś tak go opiewają, zaczną wyzywać. Bo taka natura leminga, że łyka wszystko, co mu powie góra. I wtedy przyszło drugie olśnienie – Wałęsa nie może zachowywać się inaczej. Wpadł w łapy mafii i nie ma się już jak wywinąć. Wówczas stała się druga rzecz niemożliwa – zrobiło mi się go żal. To naprawdę biedny człowiek – w sytuacji już bez wyjścia.

 



Źródło: Gazeta Polska

Dawid Wildstein