Ukraiński parlament przyjął nową ustawę o mobilizacji. Musi ją jeszcze podpisać prezydent Wołodymyr Zełenski. Zasadniczo wprowadza ona regulacje, które mają uprościć proces powoływania żołnierzy, co z kolei nakłada na mężczyzn w wieku poborowym różne obowiązki rejestracyjne.
Nie jest tak, że na Ukrainie nie było mobilizacji – trwa ona od samego początku pełnowymiarowej inwazji, ale nie obejmowała wielu grup i brakowało jej czytelnych reguł. W efekcie dochodziło do skandali, a ukraińska armia zaczęła cierpieć z powodu braku rotacji. Ukraina i tak ma dużą armię, która liczy nawet do miliona osób, ale wobec szeregów armii rosyjskiej to wciąż za mało. Z wojskowych ukraińskich nie wszyscy walczą na froncie, potrzebne są oddziały na tyłach oraz wiele grup do zabezpieczenia granicy, zwłaszcza z Białorusią. Wszystko to sprawiało, że Ukraina nie mogła prowadzić działań ofensywnych, a obrona przychodziła z coraz większym trudem. Jak to w demokracji, politycy próbowali przy tym temacie zaistnieć i spory przeciągały się miesiącami. W końcu doszło do rozwiązania, ale opóźnienie wynosi parę miesięcy. Szczęście w nieszczęściu, że ten trudny okres dla armii ukraińskiej Rosja była w stanie wykorzystać tylko częściowo.
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat