Działania zbrojne 1919−1920 r. przeciwko bolszewikom nie były zwykłymi walkami o niepodległość. Była to wojna narodów Trójmorza przeciwko najbardziej zbrodniczej ideologii w historii ludzkości, która chciała opanować cały świat. Gdyby nie determinacja i wizjonerstwo Józefa Piłsudskiego oraz odważne działanie wbrew interesom mocarstw, losy świata potoczyłyby się inaczej, a na mapie Europy Środkowej dominowałby kolor czerwony.
Na Zachód! Za trupem białej Polski lśni droga do światowego pożaru. Na naszych bagnetach zaniesiemy szczęście i pokój pracującej ludzkości. Na Wilno, na Mińsk, na Warszawę!” – pisał w swym rozkazie inwazji na nasz kraj dowódca Armii Czerwonej gen. Michaił Tuchaczewski.
W planach Lenina nie miało się skończyć tylko na Polsce. Sowieci chcieli rewolucji, powołania komunistycznego, służalczego rządu w Warszawie i okupacji. Tego samego żądali w Niemczech, rewolucja miała zostać wzniecona we wszystkich krajach Europy.
Mocarstwa: Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Francja, pragnęły pokoju za wszelką cenę. Najbardziej ślepi na narastające zagrożenie ze wschodu byli Brytyjczycy. Rząd liberała Davida Lloyda George’a był tak skłonny do ustępstw wobec Sowietów, że był gotów położyć na szali wolność narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Zresztą uważano ich za ludzi niższej kategorii. „Przecież to są kafirzy!” – mawiano na salonach, czyli „czarnuchy, niewolnicy”, zgodnie z językiem białych, anglosaskich kolonistów w Afryce. Mocarstwa miały odmienne cele.
Francuzi chcieli sobie zagwarantować spłatę zobowiązań po upadku białej, carskiej Rosji przez nowy komunistyczny rząd. Brytyjczycy stosowali zasadę „przez handel ku wolności”, żywiąc przekonanie, że wzrost ekonomiczny i wydźwignięcie mas z nędzy zagwarantuje upragniony pokój. Bezpośrednio chodziło im o własne zyski.
Narody Europy Środkowo-Wschodniej walczyły zaś o byt. Dla nich wojna 1920 była wojną światów, wojną cywilizacji, być albo nie być. Mocarstwa traktowały państwa Trójmorza instrumentalnie. Zdawały sobie sprawę, że rozdzielenie Rosji i Niemiec jest kluczowe dla stabilizacji i rozkładu sił w Europie, nie były zaś pewne, w jaki sposób zagwarantować nowo powstającym narodom niepodległość i autonomię. Była to rzecz płynna i umowna. Józef Piłsudski zdawał sobie sprawę z sytuacji, z wahania Zachodu i nie zamierzał czekać na bieg wydarzeń. Był pewien, że Sowieci uderzą, i szykował się do prewencyjnego uderzenia. Był gotów prowadzić wojnę z bolszewikami i miał głęboką świadomość, że jest to jedyna droga do wolności narodów Europy.
Najbardziej lojalnym sojusznikiem spośród mocarstw okazała się Francja jako zwycięzca I wojny światowej. Choć Francuzi widzieli w destabilizacji tworzącego się ZSRS swój interes, wspomogli walczących Polaków, dostarczając im wsparcie militarne, zapewniając broń i amunicję. Bez tej pomocy walka z komunizmem byłaby niemożliwa.
Podczas gdy Finlandię, Estonię, Łotwę, Polskę, Czechosłowację, Węgry czy Rumunię Londyn spisywał na straty, w Moskwie rysował się plan inwazji. Komunizm miał podpalić świat. Nie było w nim miejsca na suwerenność. Miała zapanować międzynarodowa dyktatura klasy robotniczej, a Związek Sowiecki miał odegrać w nim dominującą rolę. Politbiuro Komunistycznej Partii Rosyjskiej: Lenin, Kamieniew, Trocki, Krestinski i Stalin, było zgodne – to oni będą dyktować warunki w Europie. Rosjanie odrzucili więc pokojowe warunki Londynu i przygotowywali się do opanowania Starego Kontynentu.
III Międzynarodówka Komunistyczna wznieciła rewolucyjny entuzjazm wśród towarzyszy. Na przeszkodzie stała Polska, ale tam zamierzano dokonać zamachu stanu rękami samych Polaków, lojalnych komunistów. Dalej, według planu samego Lenina, przewrotu komunistycznego należało się spodziewać w Niemczech. Sowietyzacja Niemiec otworzyłaby drzwi do ekspansji proletariatu dalej na Zachód.
Latem 1920 r. Sowieci rzucili się na Polskę, okupując ten krok wielkimi stratami. Oddziały Armii Czerwonej, posuwając się w głąb kraju, traciły 25 do nawet 4roc. ludzi. To były ogromne straty. Działania wojenne dziesiątkowały najeźdźców i opóźniały marsz na Zachód. Zacięte walki toczyły się na froncie południowo-zachodnim, odwlekając zgrupowanie wrogich armii nad Bugiem.
Wielka Brytania ze zdziwieniem obserwowała spokój Warszawy. Polska była u szczytu swoich możliwości militarnych. Do Wojska Polskiego płynęła rzeka ochotników. Liczebność armii przekroczyła 737 tys. ludzi i stała się porównywalna z siłami wroga. Do decydującej rozgrywki miało dojść nad Wisłą. Armia Czerwona skierowała swoje oddziały na Warszawę. Była to rozgrywka dwóch wielkich strategów – Piłsudskiego i Tuchaczewskiego.
Piłsudski nakazał przegrupowanie wojsk i stworzenie trzech frontów obronnych. Bitwa Warszawska rozegrała się na obszarach: na przyczółku wiślanym, między rzekami Wkrą i Wieprzem oraz przy granicy pruskiej. Nad Wisłą co prawda padł Radzymin, lecz Sowieci nie poszli za ciosem. Posiłki i ciężka artyleria zatrzymały Rosjan i wojska gen. Hallera i Rozwadowskiego przeszły do kontrofensywy. Wkry z Modlina broniło zgrupowanie gen. Sikorskiego. Animuszu dodało Polakom odbicie Ciechanowa. Kontratak ruszył też znad Wieprza. Tuchaczewski dał rozkaz do odwrotu. Bolszewicy uciekali w kierunku Ostrołęki i Łomży, a Polacy rozpoczęli pogoń. Z pięciu armii wroga jedna przestała istnieć, a cztery zostały zdziesiątkowane. Armia Czerwona straciła 100 tys. ludzi.
Klęska pod Warszawą była także osobistą klęską Stalina. „Kto maszeruje na Warszawę przez Lwów?!” – miał powiedzieć złośliwie Lenin w beletryzowanym opisie tego dramatu opisanego przez Anatolija Rybakowa w dziele „Trzydziesty piąty i później”. Podobne zarzuty czynił Stalinowi Lew Trocki, sugerując, że Stalin prowadził własną wojnę na Ukrainie, co przypłacił głową.
Bitwa Warszawska była punktem zwrotnym. Kluczowa była jednak pogoń za bolszewikami i wyparcie ich z granic Rzeczypospolitej. Piłsudski nie zamierzał jednak dobić Sowietów, widząc w ich władzy gwarancję dla budującej się nowej państwowości polskiej.
Prowadzone na Wschodzie działania odzwierciedlały różnorodność etniczną i narodowościową. Na południu przeciw Sowietom walczyła Armia Ukraińska, w centralnej części Armia Białoruś. Na północy bolszewików odpierali Finowie, Estończycy i Łotysze. Równocześnie sowieccy dyplomaci byli bardzo aktywni w stosunku do słowiańskich i bałtyckich mniejszości narodowych. Spośród nich rekrutowali wielu komunistów.
Blok niezależnych państw przeciw ZSRS był jednak kluczową koncepcją strategiczną marszałka Józefa Piłsudskiego. Szczególnie bliscy wspólnej sprawie okazali się Łotysze. Pierwsza Dywizja Strzelców Łotewskich uformowała się w 1916 r. wśród żołnierzy, którzy walczyli podczas I wojny światowej z wojskami cesarza Wilhelma II. Łotysze wchodzili w skład VKorpusu Strzelców Syberyjskich. Formalnie Armia Łotewska zaczęła się formować dwa lata później, po rozpadzie caratu, gdy musiała stawiać czoła niemieckiej i radzieckiej okupacji. Pod koniec roku, w wyniku organizowania Łotewskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, na terenie kraju powstała Czerwona Armia Łotewska, przekształcona w 1919 r. w 15 Armię. Z kolei narodowy rząd Kārlisa Ulmanisa rezydował w Lipawie pod osłoną niemieckiej Landwehry Bałtyckiej, która stała się później 1. Samodzielnym Batalionem Łotewskim.
Im mocniej Niemcy ścierali się z Sowietami, tym więcej robili miejsca dla narodowych aspiracji Łotwy. Kluczowa okazała się bitwa pod Kiesią, w trakcie której Estończycy i Łotysze zmusili Landwhrę do wycofania się do Prus Wschodnich. Narodowościowe aspiracje Bałtów stały się wówczas jasne, a ich oddziały były gotowe do przyłączenia się do walki przeciw bolszewickiej Rosji.
Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji (www.globalizacja.org)