Rosjanie przed atakiem na Ukrainę zakładali, że wojna potrwa trzy dni, nie powodując żadnej reakcji Zachodu. Następnie Moskwa miała zrealizować inne cele, wypchnięcie NATO poza swą dawną strefę wpływów. I kolejny militarny atak – na Polskę, pozbawioną wsparcia międzynarodowych instytucji i opinii publicznej.
Wszystko zgodne ze starą ruską praktyką, więc wiarygodne – oni mogli w to wierzyć. Jednak ważniejsze wydaje mi się, że podstawy do tej wiary dało im zachowanie polityków i publicystów, latami dyskredytujących Polskę. Temu samemu skutecznie służyło przedstawianie Polski po II wojnie światowej jako ciemnej, rasistowskiej dziczy, o którą, jako kulturowo obcą, Zachód nie musi się upominać. Temu, choć z innymi akcentami, służy i dziś. Czy powielający te narracje robią to dla pieniędzy, czy tylko w imię politycznej nienawiści, jest kwestią drugorzędną.