Pierwsze dni wakacji upłynęły pod znakiem rekordowych jak na polskie warunki temperatur. Rekordowo wyfruwają też pieniądze z portfeli Polaków. W niektórych miejscach tylko kilka groszy dzieli litr benzyny od granicy 7 zł.
Od wczoraj obowiązują też nowe ceny prądu i gazu. Oczywiście jest znacznie drożej. W sklepach też nie należy zbytnio przyzwyczajać się do cen, bo potrafią być one zmieniane kilka razy w tygodniu. Smutny to obrazek, gdy przy kasie trzeba odłożyć część produktów z koszyka, bo zabrakło pieniędzy. A sam, pierwszy raz od dawna, byłem w ostatnich dniach świadkiem takiej sytuacji. Na wsiach z kolei wracają demony przeszłości związane z kupowaniem na zeszyt. Nie wszyscy będą mogli też pozwolić sobie na wyjazd, choćby kilkudniowy. W niektórych znanych polskich kurortach ceny i koszty pobytu wyglądają tak, jakby ktoś specjalnie dopisał do nich jedno zero. A to niestety rzeczywistość. W czasie wakacji dużo mówi się też o bezpieczeństwie. Z tym także jest problem. Sytuacja z imigrantami, zarówno na wschodniej, jak i zachodniej granicy, nadal jest trudna. Wychodzi więc na to, że najbliższe dwa miesiące będą czasem troski, a nie wakacyjnej beztroski.