Informacja o tym, że planowane jest wezwanie na ćwiczenia wojskowe 200 tys. rezerwistów, wywołała dziwne reakcje. Dziwne, zważywszy na to, że świat w 2022 r. zmienił się diametralnie. Na szczęście większość klasy politycznej, nie tylko z obozu rządzącego, odnosi się do tego ze zrozumieniem, ale pojawiają się głosy publicystów, a przede wszystkim liczne wpisy na współczesnej agorze – w mediach społecznościowych – wskazujące na kompletne odrealnienie. Dlatego warto powiedzieć parę oczywistych prawd o wojsku, wojnie i pokoju.
Przede wszystkim nie są to powołania na wojnę, a pojawiają się często głosy w stylu: nie oddam mojego syna na wojnę, żeby wrócił w plastikowym worku.
Przecież jednak tu nie chodzi o śmierć, ale o życie. Co to w ogóle za bzdura – przekonywanie, że przeszkolenie wojskowe równa się wysłaniu na wojnę. Chodzi właśnie o to, żeby wojny u nas nie było, żeby nikt nie musiał ginąć – ani cywile, ani wojskowi. Rok 2022 potwierdził starą prawdę: chcesz pokoju, szykuj się do wojny. To właśnie brak przygotowania militarnego kraju, rozbrojenie go, zwiększa zagrożenie dla kraju położonego blisko Rosji.
Kraj uzbrojony, z upowszechnioną służbą wojskową, z silnymi postawami proobronnymi, z całą infrastrukturą na wypadek obcego ataku (w naszym wypadku powiedzmy wprost: na wypadek ataku Rosji) jest po prostu bezpieczny. Wojna do niego nie przyjdzie. Dobrym przykładem jest Finlandia. Ledwie kilkumilionowy kraj, ale mający ponad 1,3 tys. km granicy z Rosją, w ogóle Rosji się nie boi. Nie chodzi tylko o przedstawicieli rządu, polityków, chodzi o powszechne poczucie wśród ludzi. Prawie jedna czwarta Finów ma doświadczenie wojskowe, ogromna część tego społeczeństwa umie posługiwać się bronią i ma broń w domu lub domku weekendowym (w Finlandii bardzo popularne są polowania, ale chodzi też o to, że po prostu Finowie są obyci z bronią i różnymi technikami survivalu, to ich hobby). Dlatego nie boją się Rosji, bo wiedzą, że Rosja takiego kraju nie zaatakuje, to byłoby samobójstwo, a nawet jeśli, to odeprą jej atak tak jak w 1939 r. Ponadto mają rozbudowaną sieć wygodnych, nowoczesnych schronów. To całe podziemne miasta z wieloma udogodnieniami, takimi jak baseny, siłownie, sklepy. A przecież nikt nie powie, że Finlandia to kraj agresywny, militarystyczny, wręcz przeciwnie, to jeden z wzorów, jak to się dzisiaj nazywa, postępowości.
Podobnie w czasach zimnej wojny przygotowana była Szwecja, neutralny wówczas kraj, ciągle nękany groźbami rosyjskimi i „rajdami” sowieckich okrętów podwodnych między szwedzkimi szkierami. Po zakończeniu zimnej wojny Szwecja uległa złudzeniom charakterystycznym dla większości krajów Zachodu, że wojsko już nie będzie potrzebne, a wojna czy zagrożenie wojenne to zapieczętowana przeszłość. Wydatki na armię gwałtownie spadały, doszło nawet do tego, że na najbardziej wysuniętej na wschód i zagrożonej wyspie Gotlandia nie było szwedzkich żołnierzy. Dopiero po rozpoczęciu poprzedniej inwazji rosyjskiej na Ukrainę, po 2014 r., Szwecja zaczęła znowu zwiększać wydatki na wojsko. Krótko przed rozpoczęciem obecnej inwazji rosyjskiej na Ukrainę na Gotlandię powróciły oddziały szwedzkiej armii. A po jej rozpoczęciu, jak wiadomo, Szwecja (podobnie jak Finlandia) zerwała z tradycją neutralności, składając wniosek o przystąpienie do NATO. Poprzedni lewicowy rząd Szwecji zaczął też prace nad przywróceniem obowiązkowej powszechnej służby wojskowej, także dla kobiet. Obecny centroprawicowy to kontynuuje. I znowu nikt przecież nie twierdzi, że Szwecja to militarystyczny, wojenny, agresywny kraj. Normalni ludzie kiwają głową ze zrozumieniem.
Polska też zwiększa swoje wydatki na obronność od kilku lat, a po rozpoczęciu obecnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę jeszcze bardziej przyspieszyła unowocześnianie i zwiększanie liczebności polskiej armii. Kupujemy ciężki sprzęt z USA, Korei Południowej, który już zresztą przybywa. Dobrze rozwijają się WOT. Kolejnym logicznym krokiem jest upowszechnienie doświadczenia wojskowego. Żeby wróg wiedział, że oprócz armii pod bronią mamy jeszcze, jak Finlandia, zasoby wyszkolonych rezerwistów. To znaczy jeszcze nie mamy, ale będziemy mieć. Zresztą owe 200 tys. to i tak jest stosunkowo niewiele. Ale dobre na początek.
Wojsko to poza tym nie tylko sama „sztuka wojenna”. Wojsko to także wszystko, co mu towarzyszy, w normalnym wolnym kraju czynnik rozwoju i stabilizacji społeczeństwa, a także jego gospodarki. Wojsko to innowacje, przemysł, zamówienia, nowoczesność, wojsko to wspomniane „postawy proobronne” – świadomość wśród polityków i zwykłych ludzi, co robić, by zapobiegać wojnie, a co robić, jeżeli, nie daj Boże, do niej dojdzie. Nie tylko na polu walki, lecz także na zapleczu – w szpitalach, przemyśle, infrastrukturze. Wojsko i to, co z nim związane, to również pole, na którym mogą współpracować różni ludzie bez względu na pochodzenie społeczne, poglądy polityczne, światopogląd, płeć itd.
Wojsko w normalnym, wolnym kraju to również droga samorozwoju i kariery. Już teraz wielu ludzi, którzy są w WOT albo przeszli przez WOT, mówi, jak wiele mogli nauczyć się w wojsku, co już przydaje się w życiu cywilnym. A im bardziej system i infrastruktura wojskowa będą rozwinięte, im więcej specjalistów i nowoczesnych rozwiązań w wojsku, tym większe możliwości będzie ono stwarzać.
Przy okazji zadaje to kłam twierdzeniom pacyfistów i innych odrealnionych pięknoduchów, takich jak papież Franciszek, że to takie straszne, że tyle a tyle na świecie wydaje się na armię, a dużo mniej na zwalczanie głodu. Tylko że wydatki na wojsko w normalnym kraju służą też innym gałęziom gospodarki i społeczeństwa. To jeden z motorów postępu gospodarczego, technologicznego i społecznego, który służy ostatecznie nawet najbiedniejszym. Przecież tak wiele wynalazków, z internetem na czele, wyszło z wojska. To nawet zabawne, że papież lub jego służby prasowe wysyłają swoje apele przeciwko wydatkom na armię przez internet, który wynaleźli specjaliści z armii USA.
Wydatki na broń w krajach wolnych, miłujących pokój, jak nasz, też nie służą śmierci, lecz życiu. Pokój i życie na ogromnej połaci świata zapewnia potęga NATO, z USA na czele, z jej wojskowymi, nowoczesną bronią, systemami obrony, systemami logistycznymi, bardzo rozbudowaną obecnością wojskową w różnych częściach globu, ze swoimi wynalazkami, z ekspertami z różnych dziedzin – od inżynierów, przez specjalistów od bezpieczeństwa międzynarodowego, po wywiad itd.
Wojsko w naszej cywilizacji to więc postęp, pokój i życie, a nie śmierć. Wojsko to śmierć tylko w tyraniach takich jak Rosja.