Swojego Michała Kołodziejczaka próbują w jakiś sposób wykreować poszczególne partie. Wydaje się, że na razie bezskutecznie. To dobrze, bo podstawiony lider to najprostsza droga do skompromitowania całego ruchu. Wystarczy bowiem, że padnie za ostra wypowiedź albo dojdzie do prowokacji, by utrącić ducha. Tym razem władza musi walczyć z cieniem. To nie ułatwia jej zadania. Nie zmieni to jednak faktu, że uczestnik protestów powinien uważać na tych, którzy najgłośniej krzyczą. Na tych, którzy są najbardziej radykalni. Najprawdopodobniej to ci, którzy będą prowadzić na manowce, a na koniec wskoczą na podium między Donalda Tuska i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Solidarność i powszechność strajków to dziś broń rolników. Ta walka będzie długa. Odzyskanie podmiotowości przez tę grupę to dopiero pierwszy krok. I nie wiem, czy ktoś ma pomysł, dokąd zaprowadzą nas kolejne.
Uwaga na liderów
Trwające protesty rolnicze są skuteczne również dlatego, że nie mają głównej twarzy. Jest wielu chętnych do tego, by stanąć na ich czele, ale na razie nikt się na chłopskich plecach nie wybił.