Powiedzieć, że decyzja TSUE w sprawie kopalni i elektrowni Turów jest nieodpowiedzialna, to nic nie powiedzieć. Wydaje się, że w pojmowaniu tego, na co mogą sobie pozwolić sędziowie tego coraz mniej szacownego trybunału, kierują się tym, co politycy PO wpoili euroelitom swymi kłamliwymi donosami na Polskę.
W decyzji TSUE widać tę samą pogardę dla podstawowych interesów Polaków, jaka cechuje POstkomunę. Oczywiście rząd nie podejmie żadnych działań, które mogłyby uderzać w bezpieczeństwo energetyczne kraju – a decyzja TSUE usiłuje je zachwiać. To postanowienie jest także sprzeczne z zasadami funkcjonowania UE – przed ostatecznym rozstrzygnięciem sporu oznacza praktyczną likwidację elektrowni – wygaszenie Turowa to brak możliwości jego uruchomienia w przyszłości. Skutki to nie tylko utrata 7 proc. produkcji energii elektrycznej Polski, lecz także pozbawienie środków do życia 80 tys. pracowników kopalni i współpracujących z nią firm. To też próba wymuszenia na Polsce importu węgla z Niemiec i Czech. Ale decyzja TSUE ma dobrą stronę – pokazuje tę instytucję jako narzędzie do załatwiania różnych interesów ważnych graczy w Unii. Dla coraz większej grupy obywateli UE przestaje być szyldem wiarygodnym.