Donald Tusk próbuje karmić Polaków tym, co grzeje „silnych razem”, zgromadzonych wokół jego politycznego koryta.
A syci ich tylko nienawiść. Po wtorkowej akcji w domu Zbigniewa Ziobry nikt już chyba nie ma wątpliwości, że lider koalicji 13 grudnia musi ponieść srogie konsekwencje, gdy tylko straci władzę. On i jego pomagierzy. Uśmiechnięta Polska zmienia się w państwo policyjne. A to wszystko za przyzwoleniem unijnych elit i przytłaczającej części medialnego biznesu. Igrzyska nienawiści i polityczna presja na przeciwników koalicji 13 grudnia odgrywane są z ostentacyjną bezczelnością. Mamy do czynienia z próbą zastraszania – rewizja w sejmowym pokoju Michała Wosia, zarekwirowanie laptopa polityka Suwerennej Polski i jego przesłuchanie przed komisją ds. Pegasusa w tym samym dniu to nie przypadek. Ale rządzący mają problem: politycy Zjednoczonej Prawicy nie zawsze się ze sobą zgadzają, co nie znaczy, że dadzą się zastraszyć. A Polki i Polacy patrzą i wyciągają wnioski. Coraz częściej odmienne, niż życzyłaby sobie tego koalicja.