Pół internetu wybuchło śmiechem, gdy wyciekły fragmenty książki Tuska. Pomijając już sam tytuł „Szczerze” – na tej samej zasadzie Lech Wałęsa mógłby napisać książkę „Skromnie” – największą radość wzbudzały niesłychanie pretensjonalne cytaty. Zwłaszcza jeden. „Siedzę w słońcu na tarasie, oglądam reprodukcje obrazów Kokoschki, a z telefonu puszczam V symfonię Mahlera. Popijam powoli malwazję. Dawno nie czułem się tak szczęśliwy”.
Ale żarty na bok i potraktujmy sprawę poważnie. Przecież w tym cytacie jest cała prawda o tych naszych elitach. Może ogląda obrazy, ale reprodukcje. Może słucha Mahlera, ale z telefonu. Jedyne co robi autentycznie, to „łoi” zagraniczne wino, aczkolwiek źle zapisuje jego nazwę. Drodzy Państwo, w tym jest wszystko o naszych elitach. Pretensje, a jednocześnie zwykła bucerka. Skrajna nieautentyczność. Próba kopiowania zachodnich wzorców, ale nieudolna i skazana na porażkę. Z Tuska jest taka arystokracja zachodnia jak z reprodukcji Kokoschki prawdziwe obrazki. De facto – jeden wielki kompleks, a jednocześnie brak kompetencji, żeby dorównać tym, na których się wzoruje. To pokazuje smutną prawdę o naszych elitach. Zrezygnowały z polskości i zostały z niczym. Jest im równie daleko do tej przez nich zmitologizowanej Europy, jak tak znienawidzonemu przez nich „polskiemu chamowi”. A skoro nie mają nic do zaproponowania, muszą żerować na najgorszych instynktach, na zawiści, resentymencie, ciągłej próbie zbudowania swojej tożsamości na negacji własnego rodaka, wybijaniu się na szkalowaniu go. Jednego jestem pewien. Niezależnie od tego, ile zarabia i jak jest opłacalny dla swoich mocodawców, Tusk nigdy nie będzie Europejczykiem, którym chciałby być.