Wśród komentarzy, których pełno po zwycięstwie Andrzeja Dudy, można dostrzec niepokojący trend. Rodzaj pomieszania paternalizmu i bagatelizacji wyrażany przez kolejnych publicystów komentujących ogromną lawinę hejtu, jaką politycy PO wypuścili wobec zwolenników Andrzeja Dudy.
Prezentują oni optykę, że te kolejne wypowiedzi o biomasach, sprzedawczykach za 500 plus, durnej i biednej części Polski etc. – to świadectwo głupoty i porażki Platformy. Partii, która chce rządzić, a tak naprawdę cały czas zraża do siebie wyborców. W tym opisie robi się z hejterów z PO taką bandę rozkapryszonych dzieciaków, które znowu nie dostały obiecanego cukierka, więc na środku pokoju będą urządzać histerie. Z konieczności jest w tym nawet jakiś rodzaj pobłażliwości – że właściwie tymi scenami nie ma co się zajmować, że to już rodzaj nudnego rytuału. Jednak jest to opis skrajnie fałszywy. Platforma i jej ludzie wypluwając z siebie kolejne wyzwiska, atakując i osuwając się coraz głębiej w czystą mowę nienawiści, działają w sposób przemyślany. Sytuacja jest prosta: sześć razy z rzędu przegrali i wkrótce mogą zacząć pojawiać się poważne pytania o kształt i rolę PO. O to, czy ta partia jest faktycznie w stanie cokolwiek zaproponować Polakom. Mówiąc prosto: może przyjść czas rozliczeń. A tego PO boi się najbardziej. Więc usiłuje teraz możliwie rozedrgać emocjonalnie i wprowadzić w stan zupełnego zaczadzenia emocjonalnego swój elektorat. Przekonać go, że to nie PO przegrało, że to nie Polacy po prostu wybrali kogoś innego, lecz że żyjemy w jakimś postapokaliptycznym świecie autorytarnego reżimu Kaczyńskiego i jego piekielnych hufców. Pełnych troglodytów czyhających na przeciętnego wyborcę PO. Że to opis infantylny i przerażająco durny? Owszem, ale jak widać, PO uważa, że trafi to do ich wyborców. Najważniejsze jest jednak zrozumienie, że to cyniczny, zaplanowany na jak największe rozbicie społeczeństwa styl polityki, a funkcjonariusze PO robią to z pełną świadomością konsekwencji. To ich jedyna szansa na przetrwanie i nie cofną się przed niczym.