Dymisja oraz odejście Jarosława Gowina z rządu premiera Mateusza Morawieckiego sprawiają, że sytuacja w Zjednoczonej Prawicy staje się nareszcie jasna. Taktyka działania przeciw rządom Prawa i Sprawiedliwości, stosowana od dłuższego czasu przez byłego wicepremiera, już nikogo nie będzie dziwić, gdy oficjalnie znajdzie się w obozie Donalda Tuska. Po prostu z opozycji wewnętrznej przejdzie on do opozycji zewnętrznej.
Jego partyjni koledzy z Porozumienia postawieni są przy tym w sytuacji jasnego wyboru: między programem Polski Ład, mającym nie tylko dać korzyści znakomitej większości Polaków, lecz także uruchomić potężny, tak bardzo potrzebny, szczególnie w popandemicznych realiach, impuls rozwojowy i cywilizacyjny dla kraju, a obozem „programowego braku programu”, którego jedynym politycznym paliwem jest nienawiść i szczucie przeciw PiS. Tymczasem obóz Zjednoczonej Prawicy istnieje i ma się dobrze. I z pewnością będzie kontynuował rozpoczęte reformy. Co zyskał obóz totalnej opozycji? Wzbogacił się o swego dawnego polityka. Nie zaszkodzi to rządom Prawa i Sprawiedliwości. Nie zyska na tym totalna opozycja. Za to po prawej stronie wszyscy odetchnęli z ulgą.