Wielka Brytania i Korea Południowa podnoszą nakłady na ochronę zdrowia. Oba kraje tłumaczą to popandemiczną sytuacją i koniecznością wzmocnienia swoich systemów ochrony zdrowia.
W Polsce żyliśmy niedawno słowami Tomasza Grodzkiego o konieczności likwidacji szpitali – „znikanie”, czego się da, i usługi dla majętniejszych to jedyny pomysł liberałów na usługi publiczne. To jedno, drugie to protesty ochrony zdrowia. Nie powinno się na to przymykać oczu. I absolutnie nie powinno się lekceważyć protestujących. Dlaczego niektóre kraje zwiększają nakłady na ochronę zdrowia? Ponieważ wiedzą, że istnieje ścisła korelacja między społeczno-gospodarczą efektywnością a zdrowiem publicznym, zdrowiem społeczeństwa. W Polsce ta wiedza jest niestety szczątkowa. Nie postrzegamy spraw zdrowia całościowo – to mocno sprywatyzowana kwestia. Niestety, to powoduje, że polskie społeczeństwo jest trochę jak samochód reperowany punktowo – to tu, to tam. A systemowa naprawa? Nie da się jej zrobić, jak nie będzie komu. Najbardziej cierpi na tym Polska B, która wciąż głosuje na PiS. Śmiałym pomysłem byłoby nie tylko dofinansowanie i kadrowe wzmocnienie, ale i odbudowa części infrastruktury zdrowotnej. Pomarzyć...