Pod Moskwą, na 75. rocznicę zakończenia II wojny światowej, powstaje cerkiew Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Internauci zauważyli, że jej fasadę ozdabiają mozaiki z podobiznami prezydenta Władimira Putina, ministra obrony Siergieja Szojgu, przewodniczących obu izb parlamentu, szefa FSB, szefa sztabu generalnego, a także samego generalissimusa Józefa Stalina.
Jak widać, moskiewska Cerkiew nie ustaje w próbach połączenia Jezusa, Putina i Stalina. Z kolei czeski magazyn „Respekt” napisał, że według czeskich służb specjalnych Rosja wysłała „kilerów” z rycyną, by otruli praskiego burmistrza i dyrektorów dwóch dzielnic za usunięcie z Pragi pomnika sowieckiego marszałka Koniewa. Jak się spojrzy na to wszystko z pewnego dystansu, można odnieść wrażenie, że na szczytach władzy w Rosji funkcjonuje jakaś niebezpieczna heretycka sekta. Niektórzy twierdzą, że Rosja w ten sposób dba o swoje interesy. Tyle że poza odjechanymi kremlowskimi propagandzistami nikt już nie jest w stanie określić, jakie z tego korzyści mają Rosja, Rosjanie oraz rosyjskie prawosławie, którego wpływy maleją nawet w skali światowej ortodoksji.