Miałem honor i przyjemność prowadzić na Festiwalu NNW w Gdyni panel dyskusyjny na temat „Kiedy porzucimy sowieckie myślenie?”. Znakomici uczestnicy – prof. Andrzej Szpulak i dyrektor CSW Piotr Bernatowicz – dzielili się z uczestnikami wieloma trafnymi spostrzeżeniami. Sięgnęliśmy i do historii – do paradygmatów tego myślenia, leninowskich idei, bolszewizmu, ale i Rosji jako takiej, kraju, który się nie zmienia od wieków: bat jest w nim narzędziem-symbolem sprawowania władzy. Być może najciekawsze wątki dotyczyły współczesności. Chodziło o myśl idącą za tezą prof. Krasnodębskiego, w której to na Zachodzie istnieje obecnie większe niebezpieczeństwo skażenia umysłów bolszewicką ideologią, niż – paradoksalnie – na Wschodzie. Rosja z jej imperialistycznym podejściem do świata ją otaczającego, Rosja agresywna, usiłująca odbudować mocarstwową siłę, nielicząca się z godnością człowieka, budzi sprzeciw i prawidłowe reakcje większości Polaków. Inaczej jest z neobolszewickim myśleniem płynącym z Zachodu. Ubrana w szatki tolerancji, równości, sprawiedliwości społecznej, ta fala rewolucji lewicowej stanowi ukrytą formę tyranii – przez terror światopoglądowy wymusza jednowymiarowy i zgodny z narzuconymi przez siebie normami sposób myślenia. To praca nad świadomością ludzi na świecie, manipulowanie umysłami, lepienie bezmyślnych wykonawców politycznej woli liberalnych elit, a nie trwanie przy podstawowych wartościach, jakie konstytuowały zachodni świat demokracji. Czas przeszły jest tu uzasadniony – już nie konstytuują. Przy czym, co najgorsze, posłuszeństwo jest tu wymuszane właśnie przez terror. Czasem jest to terror środowiskowy. Najprostszym narzędziem jest bat wykluczenia: „Nie myślisz jak my, to cię zniszczymy, odsuniemy, wykluczymy z naszych wspólnych projektów i działań”. Czy my się przed tym obronimy? Być może właściwszym pytaniem byłoby nie „Kiedy porzucimy sowieckie myślenie?”, ale „Czy?”. Czy to jeszcze jest możliwe?