Od wielu miesięcy, gdy mowa była o jednej liście opozycji w przyszłych wyborach parlamentarnych, brak porozumienia w sprawie Sejmu przeciwstawiano skutecznej w poprzednich wyborach inicjatywie bloku senackiego, której powtórka była właściwie pewna.
Dlatego też, gdy zapowiedziano ogłoszenie porozumienia w tej sprawie, można było spodziewać się konkretów. Miejsc w Senacie jest 100, możliwych do zdobycia dla opozycji – kilkadziesiąt, do podziału zaś cztery partie i udający odrębny byt samorządowcy z PO spod szyldu Tak! dla Polski, dlatego najciekawsze byłyby tu już konkretne liczby. Zamiast nich dostać mamy ponoć tylko potwierdzenie znanej już od dawna woli współpracy, a więc jest to kapiszon. Wygląda na to, że jedyny konkret to niemal pewny start Romana Giertycha, któremu „nie” nie powie nawet, ku złości części swoich wyborców, Włodzimierz Czarzasty.