Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Scenariusz rozbiorowy? Nie tym razem 

Obecny spór z Brukselą na nowo definiuje polską scenę polityczną. Kto naprawdę pragnie polskiej suwerenności, powinien znaleźć się w Obozie Patriotycznym. Przyłączenie się do totalnej opozycji w poparciu dla bezprawnych działań eurokracji w stosunku do naszego kraju oznacza zapisanie się do współczesnej targowicy.

Mało kto w Polsce ma wątpliwość, że obecna „walka o praworządność” jest czymś innym niż próbą przymuszenia przez brukselskie elity, do spółki z Niemcami i Francją, krajów słabszych do uległości. Nie tylko umiarkowani, w ogóle niekojarzeni z PiS komentatorzy, ale i zdecydowana większość Polaków (jak wynika z sondaży) widzi w powiązaniu funduszy unijnych z „praworządnością” dyktat Brukseli, na który zgodzić się nie można. Takie powiązanie byłoby złamaniem traktatów, co samo w sobie byłoby… łamaniem praworządności. W Polsce wciąż jednak wielu jest polityków i publicystów, którzy takim bezprawnym działaniom Brukseli, wspieranej przez Niemcy, przyklaskują. Właśnie teraz opada najwięcej masek. Pojawiają się po stronie opozycji rozsądne osoby. Ale po stronie tych sił, które mienią się siłami patriotycznymi, zaskakująco dużo pokazuje się osób niezainteresowanych polską niepodległością.

Jaka twarz Konfederacji?

Kiedy powstawała Konfederacja, jej twórcy reklamowali ją jako jedyną formację, która rzeczywiście przeciwna jest Unii Europejskiej. Ze strony konfederatów bardzo często można było usłyszeć hasła o polskiej niepodległości. Dlaczego więc teraz, gdy ta niepodległość rzeczywiście jest zagrożona, nabrali oni wody w usta. Więcej, formacja Bosaka i Korwin-Mikkego wykorzystuje sytuację do ataku na rząd Mateusza Morawieckiego, który przecież musi stawić teraz czoła z niczym już niekryjącym się wrogom naszej suwerenności. Czy politycy, którzy ze swojej „wierności zasadom” uczynili sztandar polityczny, którzy przez lata pozostawali poza parlamentem, ale poglądów nie zmieniali, teraz postanowili pójść drogą kunktatorstwa politycznego? Czy Konfederacja nie zauważyła, jak węgierski Jobbik, który był kiedyś drugą siłą polityczną nad Dunajem, po przyłączeniu się do węgierskiej totalnej opozycji stoczył się w okolice progu wyborczego?

A może konfederatom wcale nie chodzi o polskie interesy? Warto by było popytać ich o szczegółowe poglądy, a wtedy dopiero wyszłaby ich dbałość o Polskę i Polaków. Można by spytać ich o transformację gospodarczą z lat 90. O zamykanie zakładów przemysłowych, o bezrefleksyjne otwarcie polskiego rynku na zagraniczną produkcję, o sprzedaż polskiej własności w obce ręce. Wielu polityków Konfederacji pewnie wciąż pozytywnie ocenia te zmiany, mimo że kosztowały one miliony Polaków biedę i bezrobocie. Albo można spytać konfederatów o imperialistyczną politykę Moskwy, która uważa, że może deptać suwerenność krajów takich jak Ukraina, a nawet napa-dać je zbrojnie? Pewnie w Konfederacji znajdą się ludzie, którzy przyklasną Moskwie, mimo że ofiarą imperialistycznych zapędów państw uważających się za supermocarstwa może być również Polska.

Podzielone PSL

Mimo że PSL od dawna popiera działania totalnej opozycji, to jednak z tej strony zaczynają pojawiać się głosy rozsądku. W partii tej od dłuższego czasu można wyczuć ferment wywołany stosunkiem władz PSL do rządów Zjednoczonej Prawicy. Podczas gdy kierownictwo Stronnictwa mocno stawia na współpracę z zawziętymi wrogami PiS spod znaku PO i Lewicy, to partyjne doły ludowców, jak się wydaje, wolałyby bardziej wypośrodkowaną politykę swojej partii. Kierownictwu PSL, w którym wciąż dominują ludzie z postkomunistyczną mentalnością, trudno oderwać się od starych form myślenia o Polsce. Natomiast na niższych szczeblach partii pojawia się coraz więcej osób, które widzą polską politykę w nowoczesnych kategoriach. Proces dekomunizacji PSL przyspieszył wraz z zaproszeniem do współpracy z ludowcami środowiska Pawła Kukiza i byłych konserwatywnych polityków PO w ramach Koalicji Polskiej.

Sam pomysł Koalicji Polskiej był bardzo dobry, co pokazał wynik wyborów parlamentarnych z 2019 r. Jak wskazują badania, w Polsce jest duża grupa wyborców, którzy poszukują umiarkowanej partii centroprawicowej. Problem w tym, że Władysław Kosiniak-Kamysz pomylił się w rozeznaniu, do czego ta partia miałaby służyć. Większość tego umiarkowanego, centroprawicowego elektoratu chciałaby po prostu korekty kursu, na który wprowadziło Polskę PiS, a nie zawrócenia z drogi, na którą Polska weszła po 2015 r. Kosiniak-Kamysz chciał natomiast posłużyć się Koalicją Polską, aby odebrać wyborców PiS i sprezentować ich jakieś koalicji z PO i SLD. Tego już wyborcy prezesowi PSL wybaczyć nie potrafili i poparcie dla niego oraz PSL spadło pod próg wyborczy. Poparcie dla imperialistycznych zapędów Brukseli może tylko dokończyć anihilację Koalicji Polskiej. I z tego wielu jej polityków zdaje sobie sprawę.

Zjednoczeni patrioci

Wojna o polską suwerenność na nowo definiuje polską scenę polityczną. Nawet przy zmasowanej propagandzie TVN „obóz targowicy”, a takim trzeba nazwać zwolenników arbitralnych działań Brukseli, może liczyć co najwyżej na 30–40 proc. wyborców. Większość tego tortu może zgarnąć od dawna przykuta do Brukseli i Berlina Platforma Obywatelska. Obecność w „obozie targowicy”, a nawet przyjazna wobec niego postawa, może grozić ludowcom, Konfederacji, a nawet Lewicy zniknięciem ze sceny politycznej. W grze pozostaje grupa 60–70 proc. wyborców, którzy co prawda są raczej pozytywnie nastawieni do UE, ale nie zgadzają się na ograniczenie suwerenności naszego kraju. Dobrze by było, aby większość tej grupy została zagospodarowana przez Obóz Patriotyczny. Obóz, który oznaczałby formułę nawet szerszą niż Zjednoczona Prawica.

Budowanie Obozu Patriotycznego wcale nie oznaczałoby rozmycia ideałów Zjednoczonej Prawicy i rezygnacji z pryncypiów, takich jak polityka społeczna czy obrona konserwatywnej obyczajowości. Budowanie takiego obozu oznacza zgromadzenie wszystkich sił, które sprzeciwiają się nastawaniu Brukseli na polską suwerenność. Na początku Obóz Patriotyczny musi skupić się wokół Mateusza Morawieckiego, który przecież będzie toczył kolejne bitwy o naszą wolność. Bitwa o „praworządność” jest tylko pierwszą z nich. A Bruksela już szykuje nam kolejne – o Zielony Ład, o przymusową relokację imigrantów i o prawa LGBT. W każdej z tych spraw są duże grupy osób, które niekoniecznie popierają PiS, ale popierają postawę rządu wobec Brukseli. Trzeba ich sobie zjednać i skupić w jednym patriotycznym obozie.

Bój to jest nasz nieostatni

Nie wolno ukrywać, że właśnie toczy się jeden z najważniejszych bojów w historii Polski. Nasz kraj, razem z całym regionem Europy Środkowo-Wschodniej, jest na ścieżce do stania się nowym centrum gospodarczym Europy. Europa Zachodnia chce zrobić wszystko, aby nas z tej ścieżki zawrócić i zatrzymać proces utraty pozycji politycznego motoru Europy na naszą rzecz. W tym celu zaczęła być wykorzystywana Unia Europejska. Piękne hasła o „praworządności”, „ekologii” czy „prawach człowieka” są tylko zasłoną dymną dla wielkich interesów. Europa Zachodnia ma niestety jeszcze jeden atut. Jest nim „obóz targowicy” w Polsce (i innych krajach regionu). Dużo polskich polityków i publicystów z czystej głupoty lub dla osobistych interesów popiera nie tylko ingerencję Brukseli w polskie sprawy, lecz także stopniowe ograniczanie polskiej suwerenności.

Jednak Europa Zachodnia staje się coraz słabsza. Brukselskie elity nie mają już prawie żadnego autorytetu społecznego. Również i „obóz targowicy” jest coraz słabszy. Większość Polaków wyleczyła się już z naiwnej euromiłości. Przy targowiczanach pozostają już tylko wielkomiejscy liberałowie, którzy odcięli się od swoich korzeni i życiem na kredyt popadli w finansowe niewolnictwo względem zachodnich korporacji. Ta grupa wciąż jest duża i wpływowa. Ale patriotów jest coraz więcej i przede wszystkim mają moralną przewagę. W końcu walczą o coś więcej niż posadę w korpo i latte ze Starbucksa. Walczą o polską suwerenność. Aby wygrać obecną bitwę, patrioci muszą chwilowo zapomnieć o mniejszych różnicach i działać razem. Bo tylko tak pokonają futrowaną zagranicznymi środkami targowicę. 
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Bartosz Bartczak