Dla środowisk prawicowych, kierujących się rozumem i konserwatywnymi wartościami, Polska po 15 października stała się przykra. Nie dlatego, że rządzi nie ta partia, na którą głosowali, lecz dlatego, że obserwujemy już piąty miesiąc pogardy, której nikt nawet nie próbuje ukrywać. Styl zmian jest taki, aby z premedytacją i demonstracyjnie pokazać przemoc. Widzieliśmy to przy przejmowaniu TVP. W prokuraturze. Mieliśmy to zrozumieć, gdy policja wchodziła do gabinetów prezydenta po Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Wreszcie oglądaliśmy to, gdy trwało dręczenie Jarosława Kaczyńskiego przez posłów rządzącej koalicji. To jeszcze nie jest nic nadzwyczajnego. W zasadzie politycy i dziennikarze mają to wliczone w koszty. Najgorsze jest to, że pogarda przenosi się na całe grupy społeczne. Wrzuca się ich w młyny, przy okazji upokarzając. Oto na przykład leśnicy muszą się pogodzić z tym, że uznaje się ich za szkodników i wzywa się ich do wykonywania wiernopoddańczych gestów wobec organizacji ekologicznych. Nie chodzi o żadną merytoryczną debatę czy rozmowę. Leśnik, reprezentujący instytucję o 100-letniej historii, ma zaakceptować rozwiązania przyniesione w teczce przez niedouczonego aktywistę i jeszcze go przeprosić za lata zwłoki. Tak jak musieliśmy zaakceptować „ministry”, „chirurżki”, „kierowczynie”, „gościnie” i „aktywiszcze”. Wszyscy już jesteśmy poddani tej pedagogice, w której „weszłem” jest równie poprawne jak wszedłem. W kolejnych miesiącach będzie nieprzyjemnie. Już z utęsknieniem czekam na pierwszy, organizowany z udziałem instytucji państwowych, miesiąc dumy z LGBT. To już w czerwcu.
Jestem pewny, że zorganizują nam mentalny zbiorowy gwałt tęczową flagą. Dlaczego? Bo sprawia im przyjemność, gdy mogą nas kopać. Tolerancja jest tylko dla nich. Dla nas jest przemoc.