W ostatnich dniach doszło do wtargnięcia rosyjskich dronów kamikadze na tereny Polski, Rumunii i Łotwy. Do takich „incydentów” dochodziło wcześniej, także jeśli chodzi o rakiety. Ale ostatnio zdarza się to jednak częściej. To może być przypadek, ale co, jeśli nie?
Owszem, w ostatnich dniach wzrosła też liczba i intensywność rosyjskich ataków powietrznych na Ukrainę. Podczas nich rosyjskie drony pojawiają się nad Białorusią. Paradoksem jest to, że wasal Władimira Putina, Alaksandr Łukaszenka, zestrzeliwuje rosyjskie drony, a NATO nadal nie. Po raz kolejny potwierdza się, że kraje Sojuszu i sam pakt nie mają wypracowanych procedur, co robić w takich niejasnych sytuacjach. Rosja, rozpętując i prowadząc wojnę przeciwko Ukrainie, w stu procentach jest odpowiedzialna nawet za przypadkowe pojawienie się jej pocisków nad innymi krajami i powinna za to odpowiedzieć. A NATO nie powinno się obawiać jednoznacznej reakcji na wrogie obiekty w przestrzeni powietrznej – w innym przypadku w końcu dojdzie do tragedii.
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat.