8 grudnia 1943 roku rozpoczęła się walka o San Pietro Infine i Monte Lungo – preludium do bitwy o Monte Cassino. Wchodzimy w okres, który doprowadzi nas już niedługo, za kilka miesięcy, do 80. rocznicy polskiego zwycięstwa pod Monte Cassino.
Dla Włochów to szczególny moment. Osiemdziesiąta rocznica bitwy pod Monte Lungo, która stanowiła część większej operacji – bitwy o San Pietro Infine. W Mignano Monte Lungo znajduje się muzeum i cmentarz wojenny, na którym pochowano poległych z włoskiej 1 Grupy Zmotoryzowanej. To jedno z najważniejszych dla Italii miejsc pamięci dotyczących II wojny światowej. Tu właśnie, po raz pierwszy od czasu zawieszenia broni z 8 września 1943 roku, włoskie oddziały walczyły po stronie Sprzymierzonych i chociaż atak skończył się dla nich krwawą jatką, to prowadzony był odważnie, a Włosi byli o włos od przełamania pozycji niemieckich.
Bitwa o San Pietro Infine oraz Monte Lungo rozgrywała się w grudniu – Alianci chcieli przełamać linię Bernhardta, południową odnogę linii Gustawa, śmiałym atakiem na górskie pozycje zajęte przez Niemców po obu stronach prowadzącej do Rzymu drogi nr 6. Kolejnym krokiem miało być Monte Cassino i dolina rzeki Liri. By jednak pod Monte Cassino się przedostać trzeba było właśnie pokonać wcześniejszą niemiecką zaporę. Po zachodniej stronie drogi, w stronę miasteczka San Pietro Infine atakowała 36 Dywizja USA, zaś po prawej właśnie włoska 1 Grupa Zmotoryzowana.
Główny atak na wzgórze Lungo miał wykonać włoski 67 pułk piechoty, przybyły zresztą na pole bitwy pociągiem jadącym do Mignano, złożonym z wagonów, na których kredą napisano „Roma o morte” („Rzym lub śmierć”). Pułk uderzył odważnie, szybko zdobywając teren, w którym Niemcy mieli pozakładane w wykutych skałach stanowiska ogniowe. Jednak Włosi, być może z powodu gęstej mgły, a być może po prostu przez brak doświadczenia i zbytni animusz czy emocje, zaczęli pokrzykiwać do siebie w owej mgle. Usłyszał ich dowódca jednego z ostatnich gniazd karabinów maszynowych obergefreiter Scherling, zajmujący pozycję na szczycie wzgórza 355. Scherling chwycił MG 42 i zaczął strzelać nie z normalnej pozycji, z dwójnogu, ale trzymając ciężką broń w rękach. Ogień nakierował „na ślepo”, w stronę głosów. Zaczął wycinać włoskich żołnierzy „jak zboże kosą”. Atak się załamał, jeden z batalionów 67 pułku rzucił się do odwrotu w dół zbocza. I to zakończyło właściwie całą akcję. Notabene, atak na prawym skrzydle, prowadzony w stronę miasteczka San Pietro także się załamał. Włosi byli zrozpaczeni, sądząc, że porażka odniesiona przy pierwszym w wojnie ataku prowadzonym po stronie Aliantów przyniesie im wstyd. Tak jednak nie było. Walczyli niesłychanie mężnie – o czym potem świadczyli Niemcy, mówiąc, że mało brakowało, by przeciwnik zwyciężył.
To dlatego 8 grudnia na cmentarzu w Mignano Monte Lungo odbyły się w tym roku znaczące uroczystości państwowe, z udziałem m.in. prezydenta Mattarelli oraz naszej Ambasador w Rzymie, Anny Marii Anders.
Italia wkracza w okres rocznic, który już lada moment doprowadzi nas do osiemdziesiątej rocznicy bitwy o Monte Cassino… Polska także wykorzysta ten czas, by opowiadać światu swoją historię. Choćby przez obecność wystawy IPN „Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności”… Będziemy mieli z czego być dumni.