Ostatnie dni w polskiej polityce to czas prawdziwych cudów. Nagle okazuje się, że wybory są w porządku. Zbieranie podpisów nie morduje ludzi, zniknęły gdzieś śmiercionośne koperty, wszystko idealnie. Wystarczyło wymienić Kidawę na Trzaskowskiego i zamiast plag mamy sielską arkadię. Epidemia zniknęła, wyparowała też sama „prawdziwa prezydent”, jak nazywano Kidawę, wraz ze swoim rodowodem i nową „jakością”, jaką wniosła do polityki.
A Trzaskowski, słynny „człowiek- usterka”, który jeszcze jakiś czas temu tłumaczył, że nie ma szans, żeby startował w wyborach prezydenckich, bo na swoim stanowisku ma za dużo pracy i zadań, cudownie wszystkie te problemy rozwiązał i jednak stanie do politycznej rywalizacji. Ale to nie koniec. Na ostatniej demonstracji tzw. przedsiębiorców senator KO sam z siebie wlazł do radiowozu, a następnie odmówił jego opuszczenia, mimo próśb policjantów. Oczywiście w tym czasie pozował do zdjęć i tłumaczył, czemu w Polsce panuje dyktatura. To chyba kolejny cud, bo rzadko się zdarza, żeby w krwawym reżimie ofiary opresji same wpychały się do policyjnych pojazdów, a następnie pozowały dziennikarzom. A tak na poważnie, mając w pamięci słynne stwierdzenie Bismarcka, że lepiej nie wiedzieć, jak się tworzy politykę, to dawno nie było możliwości zajrzenia do aż tak odsłoniętej „kuchni” Platformy Obywatelskiej. A główne składniki, jakie tam znajdujemy, nie powinny nas dziwić (acz dziwić może nas to, jak PO ostentacyjnie wręcz je pokazuje). Skrajny cynizm, bezideowość, brak jakiegokolwiek przywiązania do słów, deklaracji, przekonanie, że można kłamać i gadać brednie na każdy temat, bo wyborca i tak to „łyknie”. Warto zapamiętać na przyszłość, ile jest warta ta histeria, wrzaski o dyktaturze i reżimie. I pokazywać to innym. Bo każdy z nas ma znajomych, którzy z jakichś przyczyn chcą oddać swój głos na Platformę bądź jej kolejne klony. I warto im przytoczyć powyższe zdarzenia i zadać im jedno proste pytanie: „Przecież oni robią z was idiotów – naprawdę dalej chcecie na nich głosować?”.