Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Recydywa III RP jako polityczna nowalijka

Ugrupowanie Szymona Hołowni Polska 2050 ma ostatnio wiele wizerunkowych problemów, jak zachowanie senatora Jacka Burego w studiu TVP Info czy niejasności w rozliczeniach pomiędzy partią a jej zapleczem. Polska 2050 wciąż może jednak odegrać istotną rolę w nadchodzących wyborach i nowym rozdaniu. Spójrzmy na dwa filary, na których opiera się wizerunek partii Szymona Hołowni, oraz uzasadnienie jej obecności w polityce i ewentualnej strategii koalicyjnej.

Gdy w 2019 r. Szymon Hołownia pojawił się w wyścigu o fotel prezydencki, wielu widziało w nim establishmentową próbę wykreowania nowego Pawła Kukiza. Kandydata sprzeciwu, spoza bieżącej polityki i wymykającej się prostym podziałom, który finalnie przechyli szalę zwycięstwa na rzecz jednej ze stron, tak jak Kukiz, mobilizując nowe grupy wyborców, przyczynił się do wygranej Andrzeja Dudy. Hołownia miał według tych rachub najpierw przyciągnąć do siebie osoby mające dość ostrego podziału politycznego, by na ostatniej prostej przekazać je Małgorzacie Kidawie-Błońskiej (później Rafałowi Trzaskowskiemu). Jednak na kandydata głosowali również i ci, którzy w drugiej turze nie chcieli poprzeć Trzaskowskiego i zostali w domu lub poparli Andrzeja Dudę, co stało się praprzyczyną zaskakująco częstej wśród zapiekłych wyborców Platformy nienawiści do Hołowni.

Debiutanci cokolwiek nieświeży – prawda o micie pierwszym

Tymczasem Hołownia sam dyskontował względny wyborczy sukces, kreując ze swojego zaplecza partię polityczną Polska 2050, co zresztą jest dziś źródłem jego, dobrze opisanych w wielu innych tekstach, problemów z rozliczeniami. Partia ta przyciągnęła do siebie zarówno jakiś procent rozczarowanych wyborców PiS, jak i Platformy, przy czym tych ostatnich podzielić trzeba na zawiedzionych PO jako taką lub PO pod rządami Borysa Budki. Ci ostatni wrócili już do tej partii wraz z Donaldem Tuskiem. Z drugiej strony ponoć 60 proc. obecnych wyborców Szymona Hołowni za Tuskiem nie przepada, co może mieć wpływ na koalicyjne plany ugrupowania, przynajmniej w wymiarze przedwyborczym.

Polska 2050 kreuje się na nową siłę w polityce i skutecznie sprzedaje ten wizerunek swoim wyborcom. A przecież pełno w ruchu i na jego zapleczu osób z samego jądra III RP, jak pełniący wiele ważnych funkcji, w tym związanych ze służbami, w rządach Tuska i Kopacz Jacek Cichocki, były członek PZPR, w czasach PO i Bronisława Komorowskiego wyznaczany do najwyższych funkcji wojskowych gen. Mirosław Różański lub była ambasador w Moskwie z nadania tamtej ekipy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Koło parlamentarne powstało w wyniku akwizycji wśród przedstawicieli Platformy i Lewicy. Z tworzących je siedmiorga posłów sześcioro wybranych zostało do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej, przy czym dwoje z nich wywodziło się z Nowoczesnej, a czworo z Platformy. Szóstce byłych posłów KO szefuje natomiast Hanna Gill-Piątek, wcześniej związana z Wiosną Roberta Biedronia, a będąca w Sejmie dzięki miejscu na liście Lewicy. Listę tę uzupełniają wspomniany już Jacek Bury w Senacie i Róża Thun w Parlamencie Europejskim.

Thun, tak jak posłankę Joannę Muchę, naprawdę trudno traktować jako nowe twarze, są to bowiem osoby z pierwszego szeregu Platformy Obywatelskiej. Oczywiście nie wiemy, kto znajdzie się za kilka miesięcy na listach wyborczych, dziś to jednak klub weteranów drugiego planu z nowym frontmenem, a nie grupa świeżych debiutantów.

Konserwatyzm w dawkach homeopatycznych – prawda o micie drugim

Drugi fałszywy mit to centroprawicowy i konserwatywny charakter ugrupowania. Konserwatystów w Polsce 2050 dostrzegają wirtualni przeciwnicy z sieciowego fanklubu Platformy, dla których ten ruch jest „piątą kolumną PiS”, ale i potencjalny koalicjant – Polskie Stronnictwo Ludowe. Nie szukając daleko, w zeszłym tygodniu w Polskim Radiu 24 poseł PSL Krzysztof Paszyk chwalił centroprawicowe poglądy Polski 2050 jako zbieżne z chadeckim charakterem ludowców. Problem w tym, że choć Hołownia sam potrafi czasem zdobyć się na zabarwione konserwatywnie deklaracje w takich tematach jak aborcja czy małżeństwa osób tej samej płci, to tu również widzimy odrębność lidera od jego zaplecza. Hołownia próbował przez chwilę ogrzać się w blasku feministycznych piorunów, został jednak zwyzywany przez Martę Lempart. Deklaruje się jako zwolennik wcześniejszego kompromisu, jednak działaczki jego ugrupowania wypowiadające się w mediach chcą liberalizacji przepisów. Chadeckość Polski 2050 uznać można więc za homeopatyczną.
Ostatnio w kuluarach słychać, że PiS atakuje Polskę 2050 za niejasności w finansach, obawiając się koalicji tego ruchu z PSL jako mogącej zdobyć kilkanaście procent głosów konkurencji. Hołownia, osłabiony i zmuszony do wejścia na listy Tuska, miałby być dla PiS łatwiejszym przeciwnikiem, tracąc niechętnych szefowi PO wyborców.

Warto patrzeć na zawartość, a nie opakowanie

Tymczasem piątek przyniósł ostre zawirowania. W głosowaniu nad ustawą o Sądzie Najwyższym posłowie Szymona Hołowni całym kołem głosowali przeciw, podczas gdy reszta opozycji (z wyjątkiem pojedynczych osób) wstrzymała się od głosu. Koledzy oskarżyli Hołownię o zdradę, padły nawet głosy, że to pogrzebało ostatecznie ideę wspólnej listy do Sejmu, choć przecież idea ta i tak była już martwa.
– Poważni polityczni liderzy spotykają się i dyskutują o tym, jak nie wpaść w pułapki zastawione przez Jarosława Kaczyńskiego i działać dla dobra Polski. Z kolei ci liderzy w krótkich spodenkach, jak Szymon Hołownia, zastanawiają się tylko nad tym, jak zbić polityczny kapitał. To pokazuje, że jedni dbają o swój interes, a inni o interes Polski – mówiła Aleksandra Gajewska z PO. Co jednak ciekawe, w politycznym podkaście Joanny Miziołek i Elizy Olczyk, nagranym jeszcze przed sejmowym głosowaniem, Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej zapowiadał, że bez przyjęcia jej poprawek cała opozycja będzie przeciw ustawie. Mówił też, że taka postawa jest wynikiem wspólnych rozmów.

Wygląda więc na to, że ludzie Hołowni nie tyle „zdradzili” swoich kolegów, ile zostali wierni wcześniejszym ustaleniom. Wygląda to co najmniej dziwnie, jakby ktoś, bynajmniej nie po stronie PiS, postanowił Polskę 2050 wystawić. Przez media przetoczyły się jednak liczne, często anonimowe, głosy krytyki ze strony przedstawicieli innych partii opozycyjnych. Z drugiej strony wielu wyborcom właśnie taka postawa Hołowni może podobać się bardziej niż głosowanie, które w ich odczuciu pomaga PiS w walce o kolejną kadencję.
Sytuacja jest napięta i tym samym niepewna. Ponieważ jednak, niezależnie od konfiguracji koalicyjnych i wysokości poparcia w sondażach, Polska 2050 na pewno będzie walczyć o miejsca w przyszłym parlamencie i fotele w rządzie, trzeba pokazywać, że oba filary wizerunku ugrupowania nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Mamy bowiem do czynienia z kolejną recydywą III RP, zaktualizowaną jedynie o liberalną agendę obyczajową, i żadne narracyjne sztuczki nie powinny tego obrazu zakłócić. Dziennikarzy i potencjalnych koalicjantów z PSL warto pytać o to, w czym według nich przejawia się chadeckość i konserwatyzm nie tyle samego Hołowni, ile Hanny Gill-Piątek, Joanny Muchy i Pauliny Hennig-Kloski. Fanów politycznych nowalijek trzeba niestety uświadamiać, że w tym produkcie nowe jest tylko opakowanie – zawartość pozostała taka sama.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Karnkowski