Od czasu ostatniej napaści Rosji na Ukrainę obserwuję zjawisko rozprzestrzeniania się w pewnych kręgach prawicy dość niemiłych tendencji odziedziczonych po endecji. Pomijam tu istną idiosynkrazję na punkcie osoby Józefa Piłsudskiego, o którym neoendecy nie powiedzą dobrego słowa, wszystkie jego zasługi przypisując innym, a wynosząc na piedestał wyłącznie Dmowskiego, chodzi bowiem o rzecz znacznie poważniejszą, a mianowicie słabo lub wcale nie skrywaną niechęć do Ukrainy a zarazem trwożny podziw dla Rosji.
Przejawiają to nie tylko liderzy Konfederacji, zwłaszcza schowany chwilowo Korwin, ale i publicyści obecnie nadający ton jednemu z głównych tygodników konserwatywnych, „Do Rzeczy”. Zarówno sam naczelny, jak zwłaszcza Łukasz Warzecha, snują w każdym numerze ponure wizje przyszłości Polski z powodu jej „awanturniczej” i bezmyślnej polityki proukraińskiej, na której z pewnością wyjdziemy źle, bo Amerykanie nas porzucą, Ukraińcy okażą się niewdzięczni, a Rosja nas zgnębi. Uzasadnienia tych z góry założonych tez zadziwiają prymitywizmem, szczególnie w wydaniu tak tęgiego umysłu jak Paweł Lisicki, autor znakomitych książek o teologii opartych na żelaznej logice. Smutne, że z troski o Polskę wyłania się jedynie posępne krakanie, wyraźnie podszyte zadziwiającą bojaźnią wobec Rosji.
Cóż dopiero mówić o „oficjalnych” spadkobiercach Narodowej Demokracji! Nachalne podlizywanie się Rosji pod hasłem realizmu politycznego sprawia, że aż chce się przypomnieć przemilczane przez nich postawy liderów endeckich, Pana Romana nie wyłączając. W znakomitej książce pt. „O Piłsudskim, Dmowskim i zamachu majowym. Dyplomacja sowiecka wobec Polski w okresie kryzysu politycznego” prof. Mariusz Wołos pisze:
„W Moskwie doskonale zdawano sobie sprawę z prorosyjskich sympatii Romana Dmowskiego i jego stronników. Dochodził do tego czynnik ekonomiczny: polskie kręgi związane z endecją łudziły się, że odzyskają swoje tradycyjne rynki zbytu na Wschodzie, które przynosiły im niemałe dochody w nieodległych czasach Imperium Rosyjskiego. Ówczesny ambasador ZSRR w Polsce Piotr Wojkow wiedział, że endecja była jedną z najważniejszych sił politycznych Drugiej Rzeczypospolitej i że miała duży wpływ na kierunki polityki wewnętrznej oraz zagranicznej – różnice ideologiczne nie były w tym przypadku przeszkodą […] Związek Sowiecki usiłował oddziaływać na sytuację wewnętrzną Polski poprzez kokietowanie endecji, licząc na jej prorosyjskie, antybrytyjskie i antyniemieckie nastawienie. Dyplomacja sowiecka bała się poprawy wzajemnych stosunków między Warszawą a Berlinem. Doszło nawet do spotkania >>połpreda<< (posła) Piotra Wojkowa z Romanem Dmowskim. Sondowano, czy endecy zgodziliby się rozluźnić lub zerwać sojusz z Rumunią. Według relacji Wojkowa spotkanie miało bardzo interesujący przebieg, a obaj rozmówcy dokładali wszelkich starań, aby znaleźć łączące ich tematy.”
No wypisz-wymaluj polityka uprawiana w kręgach Konfederacji! I tak ma wyglądać realizm zachwalany na łamach „Do Rzeczy”? Nie mogąc się pogodzić z tą linią pisma z zespołu odeszła już błyskotliwa publicystka Małgorzata Wołczyk, nie wiadomo jak długo wytrwają tam coraz bardziej poirytowany (co widać po jego polemikach z Warzechą) Piotr Semka czy nawet niby sztandarowy endek Ziemkiewicz, któremu wszakże zauroczenia Rosją nie sposób zarzucić…
W rezultacie wychodzi na to, że cytujący po polsku słowa naszego hymnu - „co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy” prezydent Ukrainy zwracał się do polskich pseudorealistów, którym na widok szabli robi się słabo.