Można napisać każdy tekst w taki sposób, żeby obok prawdy opowiadać kłamstwa. Najbardziej podręcznikowym przykładem jest ten z pijanym marynarzem, którego obsztorcował kapitan i dał mu naganę. W ramach odwetu marynarz następnego dnia w dzienniku pokładowym napisał: „Dziś kapitan wszedł na mostek kapitański trzeźwy”.
Niby wszystko jest prawdą, ale faktyczny przekaz jest taki, że kapitanowi zdarza się siadać po pijaku za sterem. Z takich – dość prymitywnych – zagrywek notorycznie korzystają różnego rodzaju aktywiści. W tym oczywiście ci z dziedziny ekologii. Ostatnio na szczerość zebrało się Antoniemu Kostce. Jak stwierdził, mówili o „wycinkach” i konieczności ochrony 20 proc. lasów dlatego, że tak przykazali im politycy. Cztery miesiące po wyborach już dla każdego w Polsce powinno być jasne, że nie ma apolitycznych NGO-sów. Są czasem te pomijane przy korycie, ale apolityczne nie istnieją. Dlatego nie warto w nie inwestować. Organizacja pozarządowa, którą finansują albo fundusze polskie, albo europejskie, jest organizacją lobbystyczno-polityczną. Kto myśli inaczej, to po prostu się oszukuje. Bo jak półprawdy to całe kłamstwo, tak organizacja w części pozarządowa to faktycznie rządowa agencja.