Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Pod parasolem milczenia

Jesienią niektóre media pisały o aferze na warszawskim Targówku. Władze dzielnicy, wywodzące się z Platformy, bardzo hojnie finansowały imprezy, organizowane przez Roberta K., odbywające się pod hasłem „Wioska Żywej Archeologii”. Wątpliwości wokół finansowania przedsięwzięć afiszującego się znajomością z politykami PO społecznika okazały się szybko być jego najmniejszym problemem.

Robert K. oskarżony został o pedofilię, w ramach swej działalności udał się na Maltę z 14-letnią wolontariuszką. Sprawa była na tyle mocna, że nie zadziałała żadna „doktryna Neumanna”, aktywista został skazany na więzienie. Oczywiście niezbyt długie, żyjemy przecież w kraju wolnych sądów. Prokuratura wciąż bada kwestie finansowe, tymczasem politycy i pracownicy miejskich instytucji nagle zapominają o swoim człowieku, twierdząc, że to właściwie przypadkowy facet, którego nikt nie zna. 

Równocześnie jednak samorządowa większość pilnuje, by nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności w związku z aferą, którą radni PiS określają największą w historii dzielnicy. I trudno im się dziwić, w grę wchodzi przecież z jednej strony chyba najbardziej poruszające opinię publiczną przestępstwo, a także wielkie pieniądze, do przestępcy płynące z publicznej kasy. Czy jednak sprawę można nazwać choćby tylko lokalnym trzęsieniem ziemi? Jak wspomniałem, o sprawie pisały niektóre media. Inne nie napisały lub nie pociągnęły tematu, w efekcie nie stał się on żadną wiedzą powszechną, spędzającą sen z oczu warszawiaków, czy determinującą ich polityczne wybory.

W czwartek media – znów tylko niektóre – zajęły się gorszą jeszcze sprawą. Dość ważna figura lokalnej Platformy ze Szczecina, współpracownik marszałka Geblewicza i posłanki Filiks (kiedyś – gwiazdy lokalnego KOD) doczekała się wyroku za pedofilię i posiadanie substancji odurzających, które Krzysztof F. podawać miał dzieciom. Wyrok zapadł wiele miesięcy temu, jednak nikt o sprawie nie mówił – ani politycy, ani dziennikarze, tematu nie było. I znów: ktoś dopuścił do stanowisk, będących znakomitym punktem wyjścia do kontaktu z dziećmi faceta, który okazał się być pedofilem i cóż, stało się, temat zamknięty wraz ze sprawcą, działającym najwyraźniej w próżni. Znikają wspólne zdjęcia, znikają cytaty i ślady przyjaźni. O sprawie nie mówi się, by nie rzucić złego światła na partię, w ramach której wszystko się rozegrało. 

Nie pora patrzeć na gwałcone dzieci, gdy łamana jest Konstytucja – można by gorzko podsumować to milczenie i odwracanie wzroku, tylko tak średnio trzyma się człowieka ochota na żarty. Betonowi sympatycy zrozumieją, już zrozumieli. A dzieci? Dzieci głosu nie mają. 
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#afera pedofilska

Krzysztof Karnkowski