Alkotubkowa putinada – wszystkie wojny szeryfa Donalda » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »

Pod Czarzastym mocno wybiło…

Kryzys przywództwa na lewicy pokazuje, że ostatnio na polskiej scenie politycznej nikt nie jest odporny na wstrząsy i wewnętrzne naprężenia. Ale sytuacja lewicy, powoli wpasowującej się w szyld Nowej Lewicy, jest trudniejsza od dłuższego już czasu.

Kryzys, jaki przed laty sprowadził na postkomunistów Leszek Miller, wydawał się na dobre zażegnany, gdy Sojusz Lewicy Demokratycznej, Razem i Wiosna poszły wspólnie do wyborów w 2019 r. i znów znalazły się w Sejmie. Ale lewicowy żywioł jest tak naprawdę mocno podzielony. Postkomunistyczni baronowie i część lokalnego aktywu to neoliberalny beton, nie mniej twardy niż Konfederaci. Tyle że tłuste koty z SLD i niektórzy politycy Wiosny muszą się dobrze z tym kryć. Lewica dzieli się również wewnętrznie w sprawach obyczajowych – ma swoje radykalne obyczajowe skrzydło, ale ma też ludzi PRL-owskiego jeszcze chowu, którzy do tych kwestii podchodzą czysto pragmatycznie, by nie powiedzieć cynicznie. Do tego dochodzi, może najistotniejszy problem wpływów i kontroli nad środkami finansowymi. Zbuntowani wobec Włodzimierza Czarzastego politycy boją się, że marnują najlepsze lata pod rządami człowieka, który tylko udaje luzaka i brata łatę.


 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

Krzysztof Wołodźko