To, co ostatnio wyprawia PO, jest działaniem na poważnie. Trzeba mieć spory tupet i jeszcze większą pogardę dla ludzi, by wciskać im oczywiste kłamstwa i wierzyć, że przyniesie to jakiś pozytywny efekt.
Dotąd politycy PO kłamali i traktowali kłamstwo jako skuteczną metodę polityczną, starając się przy tym tak odgrywać swe role, by wyborcy, z pewnym wysiłkiem, ale jednak, mogli w te ich bajki uwierzyć. Teraz kłamią i nie ukrywają tego, że kłamią. Wydaje się, że Donald Tusk z kolegami mają nową metodę prowadzenia walki politycznej – to kpina w żywe oczy. Dowiadujemy się zatem, że program 500 plus to stary pomysł rządu Donalda Tuska, który proponowała Ewa Kopacz, ale nie było wtedy jak go realizować (czasu zabrakło). Że gdy przyszła decyzja o podwyższeniu wieku emerytalnego, to Donald Tusk bardzo jej nie chciał, martwił się tym, ba, nawet płakał. Zatrzymajmy się na chwilę na tym wykreowanym przez zdetronizowanego lidera PO obrazku. Najpierw szklą się oczy, gdy Borys Budka zaczyna o tym mówić premierowi Tuskowi, by po chwili, gdy wiadomo już, że to nieuniknione, że koalicjant tego żąda, że nic się nie da zrobić, łzy wzbierają i nie ma rady – już toczą się po policzkach, kapią na biurko, nad którym zapracowany premier ukrywa twarz w dłoniach. I tak zastygnięty w rozpaczy trwa, aż Borys Budka – tego polityk PO już „Newsweekowi” nie opowiadał, ale przecież mogło tak być – po cichu, szanując ból premiera, wychodzi z gabinetu… Tak, Donald Tusk chciał zatroszczyć się o polskie rodziny, chciał rozdać im pieniądze na każde dziecko. A także płakał, gdy zrozumiał, że nie zablokuje podwyższenia wieku emerytalnego, płakał nad robotnicami i rolniczkami, które musiały pracować do 67. roku życia, rozpaczał nad biednym, umęczonym narodem...
Wciskanie kitu przy froncie medialnym, którym dysponują Tusk i Platforma, nie stanowi technicznie wielkiego problemu. „Newsweek” te kpiny w żywe oczy drukuje (papier zniesie wszystko), inne tytuły spokojnie to nagłośnią. Ciekawe jest co innego – rozpaczliwe wyczekiwanie wyborców anty-PiS jest prawdopodobnie tak wielkie (rozpacz, że znikąd ratunku, znikąd sensownego programu i mocnego lidera), że tę strategię kpin w żywe oczy kupują. To rodzaj gry, do której zaprasza Tusk obecnych i byłych wyborców PO: kłamiemy, idziemy na rympał, chodźcie z nami. Tusk mówi to niemal otwarcie: Nie chodzi o program, chodzi o to, by „j*** PiS”. Po wulgarnych hasłach zawartych pod gwiazdkami to kolejny element tej samej metody. PO zaprasza swych wyborców – zagrajmy teraz w to łgarstwo razem. To zatem metoda użycia wulgarnej formy i bezczelnego kłamstwa podniesiona do rangi strategii politycznej. Tak, wiem, że to zabrzmi szokująco, ale.. to może chwycić.
Przyglądam się wyborcom POstkomuny, ich kolejnym rozczarowaniom, ich pompowanym przez szczucie TVN i innych mediów emocjom. Nienawidzą PiS i każdego dnia karmieni są kolejnymi przekazami mającymi to uczucie podtrzymywać. Donald Tusk nie ukrywa także, że nie ma zamiaru zrezygnować z posługiwania się nienawiścią. Jego pojawieniu się już towarzyszą bijatyki na ulicach – dokładnie o to chodzi, o podniesienie negatywnych emocji, o doprowadzenie do aktów przemocy. W obecności Donalda Tuska w Szczecinie uderzono kobietę pięścią w twarz, nikt po stronie PO nie zareagował. Przeciwnie – próbowano wykreować obraz, że to Donald Tusk jest lub może być ofiarą przemocy. To wraz z powrotem Tuska do Polski znów doszło do bijatyki i interwencji policji podczas upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. Nikt z PO tego nie potępia z oczywistych powodów – to jest wpisane w ich strategię, tak jak kiedyś do polaryzacji społeczeństwa po katastrofie smoleńskiej służyły im zawstydzające sceny pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Jest tam przyzwolenie na agresję wobec „pisiorów” i będzie to miało swoje kolejne odsłony. Ale oprócz pompowania nienawiścią wyborcy PO nie dostają od swoich reprezentantów niczego, o czym mogliby dyskutować ze znajomymi czy z sąsiadami. Dziś PO robi do nich oko: Pobawmy się kpiną w żywe oczy, ciemny lud może to kupi. Zagrajcie w tę grę – mówią w istocie Borys Budka, Cezary Graś czy właśnie Donald Tusk. – Opowiadajmy, że Tusk płakał, że chciał zrobić tyle dobrego itp. itd. Gra unieważniania tego, co mówi na ten temat PiS, już się zaczęła. A że nie ma argumentów merytorycznych? To kompletnie nieistotne – jest kpina w żywe oczy.