U szczytu swojej popularności polityk trafił do reklam internetowych oszustów, mamiących naiwniaków tytułami „Szymon Hołownia zdradza Polakom tajemnice bogactwa. Banki go nienawidzą, ale wygra wybory prezydenckie”.
Dziś mam ochotę zatytułować komentarz w podobnym stylu. „Szymon Hołownia opowiada o Trzeciej Drodze, ale prawdopodobnie pójdzie do wyborów parlamentarnych sam”. Michał Kobosko pisze, że w sondażach koalicja jest ponad progiem, ale jakby co, zaprasza PSL na listy Polski 2050. Hołownia, mając w partii Pawła Zalewskiego, obrusza się na spady z Porozumienia, bo nie chce na listach ludzi z PiS. Ludowcy mówią, że ich połowa listy, ich sprawa. A tydzień dopiero się zaczyna. Wygląda na to, że Trzecia Droga nie potrzebuje zakulisowych intryg Tuska – wystarczy jej rozmowa liderów w mediach, by do wyborów stać się politycznym rozwidleniem.