Chyba jedną z najpaskudniejszych rzeczy, które pojawiły się w sprawie mordercy Kristiny, jest nagminne odwoływanie się do przypadku niesłusznie skazanego Komendy. Przede wszystkim uderza skrajna hipokryzja mediów na usługach opozycji. Pierwsze w ferowaniu wyroków, nazywaniu księży pedofilami, kibiców bandytami itd. Dziś stroją się w szatki obrońców „praw człowieka”.
Na wyżyny kretynizmu wzbili się dziennikarze „GW” czy Onetu, którzy oburzyli się na fakt, że w TVP użyto określenia „morderca” przed wyrokiem sądu, podczas gdy w ich mediach dokładnie w ten sposób opisywano oskarżonego. Po drugie, jest to bardzo okrutne dla samego Komendy, a także rodziny Kristiny. Sprawy te się od siebie różnią, okoliczności są zupełnie odmienne. Podobnie absurdalny okazał się występ Bodnara, który uznał, że założenie kajdanek podejrzanemu to bezzasadny środek przymusu. Logiki w tym nie ma żadnej i nie może być, ponieważ cała ta sytuacja nie jest obroną czyichkolwiek praw, tylko kolejną odsłoną cyklu „w Polsce trwa stalinizm”. A że dziecko zginęło?
Kogo to obchodzi? Ale nie tylko „lewa strona” nie stanęła na wysokości zadania. Wojciech Mucha słusznie zwrócił uwagę na wiele groźnych zjawisk, jakie wystąpiły po prawej stronie w związku z tym wydarzeniem. Nawoływanie do linczu, tortur, do jak największej brutalności, zachęcanie do tego policji itd. O ile jeszcze takie emocje można zrozumieć u odbiorcy, który dopiero się o sprawie dowiedział, o tyle zadaniem każdego dziennikarza powinno być w takiej sytuacji tonowanie nastrojów. Powinno być oczywiste, że trzeba reagować stanowczo na każde sugestie związane z linczem. Trzeba zwracać uwagę, że jedną z najbardziej fundamentalnych zasad państwa prawa jest ochrona osób oskarżonych o przestępstwa. Że sąd musi się kierować zasadą domniemania niewinności. W końcu – że policja musi być pod ciągłą obserwacją i trzeba reagować na wszelkie nieprawidłowości w jej funkcjonowaniu, a także że powinna zawsze działać w obrębie prawa, a nie pod publiczkę. A już na pewno nie nawoływać, by była bardziej brutalna. Nie dajmy się po prostu zwariować. Tyle.