Jednak przestępcy działający na zlecenie Kremla nie są odporni na odwetowe działania hakerów. Dowodem jest ostatni atak wymierzony w Moskwę. Współpracująca z Ukrainą grupa Blackjack – ta sama, która w styczniu br. wykradła z serwerów plany ponad pół tysiąca rosyjskich baz wojskowych – teraz wyłączyła w stolicy Rosji dziesiątki tysięcy czujników ostrzegawczych.
Jej łupem padły też strategiczne dane w ilości 90 terabajtów. Potwierdza to, że wojna w sieci ma podobne znaczenie co działania konwencjonalne. I tu, i tam obie strony zaliczają ważne zwycięstwa, ale też bolesne wpadki. Rosja, tak jak żaden kraj na świecie, nie jest całkowicie odporna na mechanizmy i cybernarzędzia, którymi sama uderza w swoich wrogów. Jak to w znanym przysłowiu – nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. W przypadku Rosji – nie pierwszy i nie ostatni raz.