10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Niemcy się nie zmienią

CDU ma nowego szefa. Na razie nie wiadomo, czy Armin Laschet zostanie kanclerzem po Angeli Merkel, ale jednego możemy być pewni – Niemcy w najbliższym czasie niewiele się zmienią. A to dla nas zarówno dobra, jak i zła wiadomość. 

16 stycznia CDU wybrała nowego przewodniczącego. 59-letni Armin Laschet zastąpił na tym stanowisku Annegret Kramp-Karrenbauer. Przewodniczenie CDU po Angeli Merkel jest rzeczywiście dużym wyzwaniem. Pod jej rządami Niemcy stały się niekwestionowanym dominatorem w Europie. Większość działań instytucji europejskich została podporządkowana interesom tego kraju. A same Niemcy zostały przez Merkel podporządkowane CDU. Partia ta dominuje na scenie politycznej i nic nie zapowiada, by w najbliższym czasie mogła oddać władzę. Nic więc dziwnego, że wybory na szefa CDU traktuje się niemal z taką powagą jak wybory prezydenta w USA. W końcu nieco ponad 1000 delegatów wybrało prawdopodobnego następcę Merkel. Co więc nas może czekać pod potencjalnymi rządami nowego chadeckiego króla?

Miłośnik Putina, ale sojusznik Polski

Po wyborze Armina Lascheta media najczęściej przypominają jego prorosyjskie poglądy. Laschet wielokrotnie starał się tłumaczyć politykę Putina, nawet w momencie agresji Rosji na Ukrainę. Jednocześnie nowy szef CDU jest gorącym zwolennikiem Nord Streamu 2. Jednak nawet jeśli Laschet zostanie kanclerzem, to na jego politykę będzie wpływać wiele czynników. Jednym z nich jest potencjalna koalicja CDU z Zielonymi, której Laschet jest jednym z najgorętszych orędowników. A to właśnie Zieloni są obecnie najbardziej sceptyczną wobec Moskwy formacją w Niemczech. Strach przed proputinowskim Laschetem może mieć więc tak wielkie oczy jak niedawny strach przed proputinowskim Trumpem. Po prostu interesy krajów są często ważniejsze od sentymentów. A interesy Rosji i Niemiec nie zawsze są ze sobą zbieżne.

Wszystkim tym, którzy obawiają się, że potencjalny kanclerz Laschet będzie bardziej spoglądał w kierunku Moskwy niż Warszawy, trzeba przypomnieć fakty gospodarcze. Handel polsko-niemiecki jest wart dwukrotnie więcej niż handel niemiecko-rosyjski. W dodatku łatwiej zastąpić dostarczyciela surowców, jakim jest Rosja, niż podwykonawcę rodzimego przemysłu, jakim jest Polska. Trudno więc sądzić, że Niemcy zmienią o 180 stopni swoją politykę wobec wschodniej części Europy. Siłę Polski w stosunkach z Niemcami najlepiej pokazuje fakt, że to właśnie o nasz kraj rozbijają się zazwyczaj zbyt daleko idące europejskie propozycje Niemiec. Tak było z relokacją imigrantów i próbą powiązania funduszy europejskich z praworządnością. Jeśli Armin Laschet zostanie kanclerzem Niemiec, nie powinno się w tym obszarze za wiele zmienić. Obecny szef CDU raczej ciepło wypowiadał się o naszym kraju, unikając ideologicznej krytyki.

Niemiecki pragmatyzm

Armin Laschet wydaje się uosobieniem pragmatyzmu, który został narzucony Niemcom przez CDU. Pod kierownictwem Angeli Merkel pragmatyzm stał się wręcz ideologią Niemiec. Szybko np. zarzucono proimigracyjną politykę „Willkommenskultur” po tym, jak wywołała ona kontrowersje w Europie. Podobnie po latach oporów zdecydowano się na pakiet pomocowy dla Europy po tym, jak epidemia koronawirusa podmyła gospodarkę europejską. A kiedy kraje naszego regionu zaczęły tworzyć Inicjatywę Trójmorza, często podejrzewaną o bycie „alternatywą dla integracji europejskiej”, Niemcy po prostu przyłączyły się do niej jako partner. Pragmatyczne stanowisko Niemcy zachowały wobec USA, mimo że Donald Trump wyraźnie wziął ten kraj na celownik. Podobne stanowisko Berlin prezentował wobec Rosji i Chin. I niemal na wszystkich frontach Niemcy zyskiwali.

Armin Laschet może kontynuować pragmatyczną politykę, jeśli zostanie kanclerzem. A będzie o to niewiarygodnie trudno w świecie, w którym rozpada się stary porządek. Niemcy już rozpoczęły przebiegunowanie geopolityczne. Niedawno Berlin skłonił Unię Europejską do podpisania z Chinami wielkiej umowy inwestycyjnej. Niemcy nie zapominają jednak o USA, wysyłając nowej administracji Białego Domu sygnały o „odnowieniu” strategicznego partnerstwa niemiecko-amerykańskiego. Utrzymywanie równego kursu w polityce zagranicznej może być jednak trudne dla Niemiec. Chiny mają przecież podobny profil gospodarczy jak nasi zachodni sąsiedzi. Kraj Środka, tak jak Niemcy, są krajem o dobrze rozwiniętym przemyśle, silnie uzależnionym od eksportu. Stawia to Berlin i Pekin w niedalekiej przyszłości w pozycji rywali. Nie jest powiedziane, że Chińczycy będą chcieli wykorzystywać rosnące nastroje antyunijne w Europie, aby wypychać Niemców z rynków europejskich.

Granica skuteczności

Niemcy osiągają wysoką skuteczność w realizacji swoich celów dzięki jasnemu zdefiniowaniu celów strategicznych. Berlin chciał stworzyć z Europy obszar rynku zbytu dla swojego przemysłu i dostarczyciela surowców, półproduktów i taniej siły roboczej. I to się w dużej mierze udało. Kolejne próby „pogłębienia integracji europejskiej” służą właśnie temu, aby utrudnić krajom europejskim wydostanie się spod niemieckiej kurateli. A każdy kryzys w UE jest zagrożeniem dla „niemieckiej konstrukcji” Europy, więc Niemcy są w takich momentach w stanie zrezygnować ze swoich ideowych priorytetów, takich jak proimigranckość czy polityka oszczędności. Jednak polityka niemiecka ma pewien brak. W swoim pragmatyzmie Niemcy nie potrafią zbudować ideowego uzasadnienia dla projektu europejskiego zarządzanego z Berlina poprzez Brukselę.

Mimo przymiotnika „chrześcijańska” w nazwie CDU ani myśli budować wspólną Europę na bazie chrześcijaństwa. Pragmatyczni niemieccy chadecy nie są w stanie przeciwstawić się neomarksistom ani się od nich zdystansować. To znacznie utrudnia niemieckim politykom realizację planów utrzymania Europy pod swoją dominacją.

Polska a sprawa niemiecka

Jak w kontekście niemieckich działań powinna się zachowywać Polska? Z jednej strony sytuacja, w której jesteśmy gospodarczo zdominowani przez Niemców, nie jest dla nas wygodna. Z drugiej strony mocne powiązanie gospodarki niemieckiej z naszą gospodarką pozwala nam wpływać na niemiecką politykę zagraniczną. Kontynuacja dotychczasowego stanu, jaka zapowiada się po przejęciu kierownictwa CDU przez Armina Lascheta, jest więc dla nas wiadomością jednocześnie dobrą i złą. Dobrą, bo znaczy, że nie będzie gorzej, niż jest. Złą, bo nie będzie też znacząco lepiej. Polska ma średnie możliwości manewru w stosunkach z Niemcami. Jesteśmy w stanie zniechęcić naszych sąsiadów do pomysłów w stylu przymusowej relokacji imigrantów, nie jesteśmy natomiast w stanie zniechęcić ich do neomarksizmu. 

Nasze możliwości w polityce zagranicznej po 1989 r. mocno ograniczał brak dobrze zdefiniowanego interesu. Po 2015 r. zaczęło się to zmieniać. Coraz bardziej kierujemy się naszymi interesami narodowymi, dlatego jesteśmy coraz bardziej skuteczni, także w relacjach z Niemcami. I podobnie jak nasi sąsiedzi powinniśmy mieć jasny cel polityki zagranicznej. Polska powinna dążyć do skupienia wzajemnie ze sobą wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej, co dałoby nam większą niezależność w budowie własnego dobrobytu. A stosunki z Niemcami powinny być tylko wypadkową głównego celu. Jeśli Berlin gotów byłby przyjąć do wiadomości nasze cele, możemy zacieśniać współpracę. Jeśli nie, trzeba będzie się w którymś momencie Niemcom przeciwstawić. I to bez znaczenia, kto będzie nimi rządził. 

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Bartosz Bartczak