Po wielkich mediach nie spodziewamy się, na ogół słusznie, niczego dobrego. Afera korupcyjna w parlamencie Europejskim to dla prawicy temat wymarzony, ale dla euroentuzjastycznych liberałów bardzo niewygodny. Mimo wszystko „Wyborcza” czy TVN 24 na swoich stronach trochę o sprawie, ochrzczonej „katargate” piszą. Jednak inaczej wygląda to na dwóch czołowych portalach dziennikarskich, sympatyzujących z opozycją.
„Piszemy o tym, co dzieje się na świecie, ze szczególną troską spoglądając na Europę. Analizujemy politykę międzynarodową Polski i zwracamy uwagę na działania naszych dyplomatów. Sprawdzamy aktywność naszego kraju w instytucjach międzynarodowych i patrzymy, jak procesy zachodzące na świecie wpływają na Polskę. Informacje o Unii Europejskiej znajdziesz w tej kategorii". - zachwala swój dział zagraniczny portal oko.press.
Patrzę więc, czego dzięki mającemu swoje ambicje i często przeze mnie odwiedzanemu (piszę bez ironii, często znaleźć tu można ciekawe i gruntownie omówione sondaże, wykraczające poza codzienną, służącą głównie generowaniu kliknięć i emocji papkę) portalowi, czytelnik dowie się o wielkiej aferze korupcyjnej w PE.
Sprawa zatacza coraz szersze kręgi od grudnia, mowa już nie o kilku a kilkudziesięciu europosłach. We wtorek odbyła się, zainicjowana przez wszystkie partie, debata w Parlamencie Europejskim, spore wydarzenie. Sprawdzam więc. Na pierwszej stronie Ukraina, euro, Słowacy wierzący w spiski i kilka innych wiadomości z naszego regionu. Niektóre nawet ciekawe, ale nie tego teraz szukam. A tu nic. Cofam się do starszych wiadomości, wędruję tak przed styczeń i grudzień, bez skutku. W świecie Oka tematu nie ma.
Skoro tak, to może będzie właśnie u Tomasza Lisa, czyli na Natemat. Pl. Gdybym się założył, przegrałbym. Portal Lisa sprawę zauważa, ale na swój sposób. Sama debata i omawiany na niej skandal nie są godne zainteresowania. Pojawiają się one jednak jako tło w artykule „Kuriozalne wystąpienie Szydło w PE. Pomyliła praworządność z... korupcją". Oczywiście z samego tekstu żadna taka pomyłka nie wynika, po prostu dziennikarz byłej premier nie rozumie, bądź udaje, że nie rozumie. Z faktu, że ciągłym mówieniem o polskiej praworządności część europosłów chce przykryć własną korupcję, co jest tezą Szydło, nie wynika, że myli ona jedno z drugim. Prędzej myli się to krzyczącym z mównic europosłom na podwójnych (co najmniej podwójnych) dietach.
Dobrze jednak, że portal postanowił w ten absurdalny i kompromitujący sposób zaatakować europosłankę, ponieważ gdyby nikt nie wpadł na ten oryginalny pomysł, jedynym doniesieniem o wielkiej aferze w PE byłaby notka o kłopotach Evy Kalli z 13 grudnia zeszłego roku.