A jednak przerwał milczenie: powiedział, że Ukraina jest pokonana i powinna mieć „odwagę białej flagi”. Nie ma co ukrywać, że wpisuje się to w narrację Kremla. Stolica Apostolska jak zwykle w przypadku takich wypowiedzi Franciszka spieszy z wyjaśnieniami, że nie o to chodziło, ale prawdę mówiąc, kompletnie nie są one przekonujące. Dlaczego nie wzywa Rosji do „odwagi białej flagi”? Przecież to ona przegrała, biorąc pod uwagę, że celem pełnowymiarowej inwazji było nie tylko podbicie całej Ukrainy i zniszczenie narodu ukraińskiego, ale też to, by NATO cofnęło się za Łabę. A tymczasem jest w pobliżu Petersburga, a wojna przenosi się też do Rosji. Tak więc dlaczego właśnie teraz? Hiszpański dziennik „El Mundo” podrzucił ciekawy trop, że może to być reakcja na słowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona o możliwym wysłaniu na Ukrainę wojsk zachodnich. Widocznie perspektywa ta przeraziła Watykan i innych „rozumiejących Rosję”. A nie ma czego się bać. Należy bać się bierności wobec rosyjskiej agresji i kapitulacji przed Rosją. To powoduje wojnę.