No właśnie – najśmieszniejsze jest to, że nawet ci, którzy je tworzą, nie wiedzą, jaka jest ich definicja. Chaos jest taki, że najprawdopodobniej gdyby chcieli Państwo, aby najbliższy las był społeczny, to Lasy Państwowe by to przyklepały. Tworzenie czegoś bez kryterium i planu przypomina święte słowa Króla Juliana z bajki Madagaskar: „Zróbmy to szybko, zanim dojdzie do nas, że to bez sensu”. Zresztą Mikołaj Dorożała trochę przypomina w swoim działaniu tego sympatycznego lemura. Część osób w naszym kraju może zrozumieć, że z lasów społecznych można własnym wysiłkiem pozyskiwać drewno – wszak społeczne to znaczy niczyje. Oczywiście nikt o tym nie myśli. Jest etap populizmu i bezkrytycyzmu. A że efektem będzie degradacja lasów, które pozbawione będą opiekunów? Kogo to obchodzi?