Trudno nadążyć za twórczością prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego. Wiosną, by zaszantażować rząd, zorganizował strajk w najgorszym możliwym terminie – gdy uczniowie zdawali egzaminy. Teraz nie bardzo wiadomo, na co obliczony jest obecny strajk włoski. Tymczasem deklaracja o akcjach protestacyjnych organizowanych każdego miesiąca w innym mieście ma na celu chyba sztuczne podtrzymanie zainteresowania opinii publicznej protestem; przy czym nawet kierownictwo ZNP nie wie, jaki jest nań odzew.
Powody protestu? Niezadowolenie szefostwa ZNP z sytuacji finansowej nauczycieli, walka z biurokracją, postulaty zwiększenia autonomii i czasu poświęcanego dzieciom – to bardziej wygląda na preteksty w sytuacji, gdy prezes ZNP dowolnie żongluje nimi przy kolejnych swoich pomysłach. Pytanie, kto zmęczy się szybciej jego akcjami: rodzice i uczniowie, opinia publiczna czy sami nauczyciele? Niestety, nie możemy liczyć na zmęczenie samego lidera ZNP, którego kreatywność i polityczna energia nie znają granic.