Najuczciwszy z senatorów, człowiek cnót wszelakich i wielkiej mądrości – doktor Stanisław Gawłowski – został twarzą nowego pomysłu mającego zaszkodzić Lasom Państwowym.
Senat przygotował bowiem ustawę, która daje możliwość organizacjom ekologicznym zaskarżania do sądu Planów Urządzania Lasu. Teoretycznie wszystko jest ukryte w szczytnych ideałach. Oto społeczeństwo ma mieć prawo głosu w sprawie gospodarki leśnej i możliwość sprzeciwienie się leśnikom, gdy będą chcieli wyciąć las, który akurat ma szczególną wartość. Problem jest jednak taki, że narzędzie to będzie służyć tylko do jednego… paraliżowania pracy leśników. Tak się bowiem składa, że prawo głosu będą miały jedynie organizacje ekologiczne, które mają na swoich sztandarach zaprzestanie gospodarki leśnej. Łatwo więc sobie wyobrazić, co się stanie. Oto Greenpeace, Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot i inne stowarzyszenia euro i rublochapów będą kwestionować wszystkie plany. Wystarczy, że zaczną konsekwentnie korzystać ze swoich praw. Ponieważ sądy to w Polsce stajnia Augiasza i największe zrzeszenie ludzi, którzy nie lubią się przepracowywać, nie trzeba być prorokiem, aby stwierdzić, iż procesy będą trwały latami.
Dodajmy, że przez te lata Lasy Państwowe będą pozbawione przychodów. Na końcu tej drogi jest upadek systemu, chaos i próby naprawy, która robiona przez elity III RP zawsze kończy się złodziejstwem na wielką skalę. Dzisiaj lasy to jeden z największych zasobów, które mamy w Polsce. Wartość samego drewna to 2 bln zł. Wartość terenów jest dużo większa. Bo jak wycenić działki nad jeziorami, nad rzekami czy w dzikich leśnych ostępach? Jedno jest pewne: jeżeli plan Stanisława Gawłowskiego się powiedzie, to będzie on mógł kupić sobie nie tylko apartament w Chorwacji, ale nawet działkę na Marsie. Wszystko pokazuje, jakie interesy będę robione, jeśli wybory wygra dzisiejsza opozycja. Czeka nas ostatnia faza prywatyzacji. Oni niczego się nie nauczyli. Nadal główną ich wartością są pieniądze.