Przeciekające dachy stadionu, odwoływane i spóźniające się na potęgę pociągi, fatalny stan sanitariatów i bezmyślna brutalność niemieckiej policji względem zwykłych kibiców – to poszło w świat. Minęło kilka tygodni i spektakularne wpadki zalicza organizator igrzysk olimpijskich – Francja. Organizacyjny chaos, woda w Sekwanie nienadająca się do rozgrywania zawodów triatlonu, ludzie, którzy nie mogą obejrzeć meczu mimo wykupionych biletów, 800 tys. pasażerów, których pociągi zostały odwołane w dniu inauguracji IO, mylone flagi i hymny – i to nawet krajów ze sobą skonfliktowanych – wreszcie obrażająca chrześcijan parodia „Ostatniej wieczerzy” podczas ceremonii otwarcia. Reakcją na ten ostatni skandal jest wycofanie się części sponsorów (z USA), a także gorzkie stwierdzenie będącego przecież częścią medialnego establishmentu „Le Figaro”: „Koszmar dla Francji: ceremonię otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu uznano za najgorszą na świecie”. Dwa „motory napędowe” UE dokonały wizerunkowego harakiri.