80 tysięcy, 70 tysięcy… – to kwoty, które mocno uderzyłyby po kieszeni przeciętnego Kowalskiego. Ja też bym zauważył utratę takich środków, natomiast czy to problem dla Janusza Palikota czy Kuby Wojewódzkiego, śmiem wątpić. Oczywiście więc cieszy, że w dość oczywistej sprawie sąd tym razem nie obrócił zgodnie ze zwyczajami III RP kota płonącym ogonem i wydał wyrok skazujący. O co poszło?
O niezgodną z przepisami reklamę alkoholu w internecie, jaką od dawna, wraz z trzecim, mniej znanym wspólnikiem, uprawiała dwójka patocelebrytów. Uprawiała i uprawiać nie przestała, nawet na czas trwania procesu. Ba, wyrok też chyba nic nie zmienił, skoro tuż przed pisaniem tego felietonu otworzyła mi się na Facebooku radosna reklama pomarańczowej gorzały, kierowana do młodych, celebrujących wakacje dziewcząt. Sąd zajął się sprawą z doniesienia, jakie złożył aktywista i publicysta Jan Śpiewak, który kilka dni przed wyrokiem mówił w rozmowie z Joanną Miziołek i Elizą Olczyk, że liczy na wyrok obejmujący nie tylko grzywnę, lecz także przepadek zysków, bo przecież nawet pół miliona kary dla Palikota czy Wojewódzkiego to będzie tak naprawdę nic. A tu 80 tys. dla Palikota, 70 tys. dla Wojewódzkiego. Czyli raczej żart niż wyrok, można wpisać w budżet i dalej reklamować i sprzedawać. Radosny styl życia, młodzieńczy bunt, relaks i luz, obficie posłodzone i przelane w butelki. Oczywiście fakt, że wyrok w ogóle zapadł, mimo wszystko cieszy. Bezczelność pozwanych może poskutkować tym, że będzie to jedynie „sześćdziesiąt tysięcy po raz pierwszy”, lecz przecież nie ostatni.
Śpiewak też na to liczy, zapowiada, że będzie dalej sprzątał internet z alkoholowej patologii. A że trafiło na dwie skrajnie szkodliwe dla polskiego życia społecznego postacie, tym lepiej, o tym, jak obaj niszczyli polską tkankę społeczną, nie wystarczy felietonu. Oby więc przynajmniej za te cholerne reklamy przyszło im zapłacić.