Z powodu idiotycznego błędu Facebooka mogliśmy się dowiedzieć, kto konkretnie prowadzi daną stronę na tej platformie internetowej. Usterka trwała krótko, ale wystarczająco długo, żeby dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy. Między innymi tego, iż profil Donalda Tuska administruje… Niemka.
Oraz że jednym z adminów (czyli osób odpowiedzialnych za to, co pojawia się na stronie) SokuZBuraka jest niejaki Mycielski. Były dziennikarz „Gazety Wyborczej”, zaangażowany członek Fundacji Otwarty Dialog i KOD. Warto przypomnieć, czym właściwie jest SokZBuraka. To największy ściek w internecie, pełen nienawiści i kłamstw.
Podręcznikowy wręcz przykład tępego hejtu. Usiłujący – czerpiąc chyba wręcz z wzorców totalitarnej propagandy – możliwie obrzydzić i zdehumanizować wyborców PiS.
Przedstawić ich jako rodzaj podludzi. Na tej zasadzie ciężko się dziwić Mycielskiemu, że wolał pozostać anonimowy. Kto przy zdrowych zmysłach chciałby, żeby inni dowiedzieli się, iż pracuje w takim szambie? Właściwie okazuje się, że taki Mycielski zachował zdrowsze odruchy moralne niż Sikorski, który publicznie kpi ze śmierci prawie stu osób, powtarzając najgorsze żarty o tragedii smoleńskiej. Ale najciekawsze jest to, w jakie inicjatywy zaangażowany jest Mycielski. Między innymi jest on... tropicielem hejtu i prezentuje się wręcz jako ekspert od mowy nienawiści. Sam siebie porównywał do... Jana Nowaka Jeziorańskiego. To tylko kolejny dowód na to, w jakiej „kondycji” moralnej znajduje się środowisko tzw. obrońców demokracji. Właściwie jest to chyba najbardziej zakłamane środowisko z możliwych. Bo u nich zawsze jest tak samo. Im większe pretensje i bardziej wzniosłe słowa, tym większy brud pod nimi się kryje. Tak jest w przypadku wspomnianego dziennikarza „GW” czy europejskich pretensji Sikorskiego. Tak samo w wypadku kasty sędziów czy wielkiego bohatera opozycji z ciągotami do wypchanych kopert.